• heinz_bierbaumheinz_bierbaum

O tym, czy można zreformować Unię Europejską w duchu lewicowym i o zadaniach dla antykapitalistycznej lewicy na tu i teraz mówi Heinz Biermbaum, przewodniczący Europejskiej Partii Lewicy, w rozmowie z Małgorzatą Kulbaczewską-Figat.

Inwazja Rosji na Ukrainę i wszystkie jej konsekwencje pchają Europę ku nowej sytuacji kryzysowej...

Heinz Biermbaum: Europa już od dawna jest w głębokim kryzysie gospodarczym, politycznym i społecznym. Po kryzysie z lat 2008-2009 nie było żadnego „powrotu do normalności”. Potem przyszła pandemia i tylko pogłębiła problemy, które już istniały. A wojna stwarza zupełnie nową, jeszcze trudniejszą sytuację.

Na początku pandemii było słychać głosy, że w tak zmienionej sytuacji politycznej dojdzie też do nowego otwarcia na lewicy. Państwa ingerowały w rynek, wdrażały programy wsparcia dla pracodawców i pracowników, przez publiczną debatę przemknęło hasło nacjonalizowania przedsiębiorstw, by ratować miejsca pracy. A potem okazało się, że przełomu nie było – nawet jeśli lewica odnosiła wyborcze sukcesy tam, gdzie już wcześniej rosła w siłę, to na pandemii w skali kontynentu politycznie najbardziej skorzystała jednak prawica.

Kryzys w Europie trwa od lat, a lewica też przez te wszystkie lata nie zdołała przezwyciężyć swojego kryzysu wewnętrznego. Powiem wprost: my, socjalistyczna lewica, jesteśmy po prostu słabi. Nie sformułowaliśmy mocnego, wyrazistego programu, który przekonałby do nas pracowników, wyborców. Wiemy, nie tylko przecież w teorii, że nasza słabość sprzyja wzrostowi znaczenia skrajnej prawicy, a jednak nadal nie potrafimy przełamać tej słabości. Podam przykład: podczas pandemii w wielu krajach pracownicy byli zmęczeni i wściekli swoją sytuacją. Tracili pracę, nie mogli normalnie posłać dzieci do szkoły, bo wdrażano zdalne nauczanie, do którego nikt nie był tak naprawdę przygotowany. I wtedy siłą, która najbardziej aktywnie starała się ich pozyskać, była skrajna prawica i powiązane z nią ruchy antyszczepionkowe. To oni zwoływali ludzi na manifestacje, kanalizowali gniew w kierunku wrogości wobec szczepień i chociaż tak naprawdę ich poglądy podzielała mniejszość społeczeństwa, to robili wokół nich dużo hałasu, ich protesty były bardzo głośne.

My, muszę przyznać to z żalem, nie byliśmy w stanie mobilizować tego gniewu, który tlił się przeciwko systemowi. Nie mieliśmy nawet jednego wspólnego stanowiska: część radykalnej lewicy była za twardymi lockdownami i polityką „zero covid”, inna skupiła się na obronie praw i swobód obywatelskich. Ten brak jednolitego lewicowego spojrzenia, które stawia w centrum człowieka, to był błąd.

Partia Europejskiej Lewicy stara się odgrywać rolę koordynatorki spajającej organizacje, które do niej należą. Staramy się też mówić odważniejszym językiem, formułować jasne lewicowe postulaty. Wydaliśmy niedawno nasze stanowisko w sprawach fundamentalnych dla przyszłości Europy. Mówimy w nim jasno: czas skończyć z polityką austerity i każdą polityką, która przeszkadza w budowaniu Europy socjalnej. Czas na inwestycje w usługi publiczne i stworzenie Europejskiego Funduszu Zdrowia. I wreszcie na ochronę naszych społeczności przed skrajnie prawicowym językiem nienawiści, przed ksenofobią. Nie jest też za późno, by żądać zdjęcia ochrony patentowej szczepionek przeciwko COVID-19, by stały się one dobrem powszechnym i by nikt już nie mógł czerpać zysków z pandemii koronawirusa. Musimy po prostu ratować ludzi.

A co będzie po pandemii? Jakie macie tutaj propozycje programowe?

Bardzo ważnym tematem dla Europejskiej Partii Lewicy jest sprawiedliwa, zielona transformacja. Chcemy, by przyszła Europa była bardziej egalitarna i bardziej przyjazna dla środowiska. W naszym przekonaniu nie da się tego osiągnąć, jeśli nie przekroczymy pewnych ograniczeń gospodarki kapitalistycznej. Domagamy się mocnych inwestycji państw w zieloną gospodarkę i to jest jedynie pierwszy krok. Musimy wyjść z kapitalizmu. Nie boję się mówić o potrzebie zmiany systemowej. Budowa takiego systemu, który uwzględnia zmiany klimatyczne i nie jest destrukcyjny dla przyrody, a zarazem daje każdemu człowiekowi szansę realizacji swoich potrzeb – to jest wyzwanie.

Europejska Partia Lewicy nie przestaje również walczyć o pokój i rozbrojenie.

Wojna w Ukrainie nie zmieniła waszego stanowiska?

18 marca mieliśmy w tej sprawie spotkanie przewodniczących partii członkowskich. W kilku punktach zgadzamy się całkowicie. Wszyscy potępiamy rosyjską inwazję na Ukrainę, widzimy w niej pogwałcenie prawa międzynarodowego, gest, który nie ma usprawiedliwienia. Dla nas toczenie wojen w ogóle nie jest rozwiązaniem problemów politycznych. Ale wszyscy też jesteśmy przeciwni nowemu wyścigowi zbrojeń. Różnimy się co do tego, czy popierać wysyłanie broni dla walczącej Ukrainy. Część partii, jak duńscy Czerwono-Zieloni, jest za. Inne, jak Die Linke, są przeciw. Opowiadamy się za budową europejskiego systemu bezpieczeństwa, nie za tym, by radykalnie zwiększać wydatki na zbrojenia i opierać swoje bezpieczeństwo tylko na NATO. Bo historię NATO też pamiętamy.

Nie ma natomiast między poszczególnymi partiami różnic w sprawie kryzysu migracyjnego, jaki wiąże się z napływem uchodźców z Ukrainy. Nasze stanowisko w sprawie uchodźców, czy to z Afryki, czy z Bliskiego Wschodu, zawsze brzmiało: przyjąć i pomagać. W tę stronę musi iść polityka całej Unii Europejskiej, bo to jest jedyne sprawiedliwe rozwiązanie. Tak samo podchodzimy teraz do uchodźców ukraińskich.

Za chwilę wyzwaniem będzie i niesienie pomocy Ukraińcom, i chronienie ich przed wyzyskiem ze strony biznesu, który liczy na tanią siłę roboczą i łatwe zyski. A i skrajna prawica będzie próbowała rozgrywać i ten kryzys na swoją korzyść...

… a my musimy już teraz stawić temu opór. Każda z partii członkowskich musi naciskać, wszelkimi siłami, na rząd swojego kraju, by tak kierował polityką migracyjną, by nie dopuścić i do rozwoju nastrojów rasistowskich, i do wyzysku.

Nie mam wątpliwości, że we wspieranie uchodźców powinna mocniej zaangażować się również Unia Europejska jako całość. To, co Bruksela robi do tej pory, jest dalece niewystarczające. Uchodźców wpuszczono, pozwolono legalnie przebywać w granicach UE, ale to, czy naprawdę znajdą schronienie, dach nad głową, pracę zależy w ogromnej mierze od  zaangażowania zwykłych ludzi, wolontariuszy, organizacji pozarządowych. W Polsce wiecie to zresztą najlepiej. Przedstawiciele Partii Europejskiej Lewicy, którzy są w Europarlamencie, od dawna zresztą domagają się bardziej aktywnej polityki migracyjnej Brukseli. Aktywnej i przyjaznej ludziom, którzy docierają tutaj, ratując swoje życie, nie takiej, która polega na odpychaniu i budowaniu coraz szczelniejszych obozów.     

Ale czy to jest w ogóle możliwe? Podczas kryzysu r. 2008 Unia Europejska opowiedziała się za cięciami i polityką oszczędności. Był to kierunek korzystny dla biznesu, nie dla pracowników, którzy musieli ponieść ciężar kryzysu. Podczas kryzysu pandemicznego UE też nie naruszyła interesów potężnych korporacji. Czy UE da się zreformować, by była naprawdę Europą socjalną?

To fundamentalne pytanie, które stale sobie zadajemy w Europejskiej Partii Lewicy. Unia oparta na traktacie z Maastricht i na traktacie lizbońskim nie jest Europą, której mu chcemy. Dla ludzi lewicy Europa nadal jest polem bitwy. Musimy nieustannie upominać się o politykę, która stawia na pierwszym miejscu interes większości, interes pracowników.

Chcemy Europy prawdziwie demokratycznej, sprawiedliwej, ekologicznej, pokojowej. Ja jestem przekonany, że taka wizja nie jest niemożliwa do realizacji. Musimy jednak ciągle być obecni w debacie o tym, jaka Unia jest potrzebna jej mieszkańcom. Nasz głos musi być bardziej słyszalny.

Wydaje się, że lewica, także ta socjalistyczna, będzie miała szansę zmieniać UE jako całość dopiero wtedy, gdy stanie się poważną siłą w poszczególnych państwach wspólnoty.

Absolutna zgoda.

To co w tym kierunku robić – tu i teraz?

Jest kilka tematów, w które trzeba się szczególnie zaangażować. O kryzysie uchodźczym i ochronie pracowników – tak uchodźców i migrantów, jak obywateli państw członkowskich – przed wyzyskiem już wspominaliśmy. To jest zadanie, w które aktywiści partyjni muszą angażować się razem ze związkami zawodowymi. Kolejna sprawa to kryzys energetyczny i wzrost cen energii. Przygotowujemy ogólnoeuropejską kampanię przeciwko zrzucaniu skutków i tego kryzysu na barki zwykłych ludzi. Trzeci temat to prawo do mieszkania. Mieszkań, na które ludzi stać, już brakuje w metropoliach na całym kontynencie i będziemy się o nie głośno upominali. Tak o budownictwo socjalne, jak i o tanie mieszkania na wynajem.

To są postulaty, które mogą pokazać, że lewica rozumie najbardziej palące problemy pracowników, czyli większości każdego społeczeństwa. Do tego dochodzi sprawa chyba najbardziej oczywista: zaangażowanie podczas konkretnych protestów, strajków, walk toczonych przez klasę pracującą. Musimy być razem z pracownikami, po ich stronie.  Jeśli lewica nie będzie słuchać ludzi, odpowiadać na ich bolączki, jeśli po prostu nie będzie częścią klasy pracującej, to nic z naszych dobrych zamiarów nie wyjdzie. I na odwrót: w ten sposób działa np. jedna z naszych partii członkowskich, Partia Pracy Belgii (PTB). Efektem jest coraz większe zaufanie, jakim cieszy się wśród wyborców. 

Przyznaję, że relacje radykalnej europejskiej lewicy ze związkami zawodowymi w ostatnich latach nie były najlepsze, Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych (ETUC) bliżej do socjaldemokratycznej frakcji w Europarlamencie. Jednak te relacje już się poprawiają, nawiązaliśmy współpracę z ETUC, blisko współdziałamy także z przemysłową konfederacją IndustriALL – głównie w temacie sprawiedliwej, zielonej transformacji.

I nam, i związkom zawodowym bliski jest problem takiego przeprowadzenia tej transformacji, by wyjść naprzeciw wyzwaniom kryzysu klimatycznego, a zarazem nie dopuścić do masowego zubożenia pracowników. Chcemy nie tylko zachować miejsca pracy i chronić ludzi, ale też aktywnie włączać ich do procesów transformacji. Oni mają prawo współdecydować o tym, co powstanie w ich lokalnych społecznościach, kiedy ustanie prowadzona do tej pory produkcja przemysłowa.     

Mówicie: wyjść z kapitalizmu. A co będzie dalej?

W tej kwestii większość partii zrzeszonych w Europejskiej Partii Lewicy również jest zgodna. Chcemy socjalizmu. Demokratycznego socjalizmu, bo i dojść do niego chcemy drogą demokratycznych wyborów. Dawniej w historii lewicy łatwiej było mówić: chcemy socjalizmu, tym bardziej, że nikt dokładnie nie wiedział, jak ten system będzie funkcjonował w praktyce. Po upadku tzw. realnego socjalizmu mamy utrudnione zadanie, teraz to prawicy łatwiej jest przedstawiać ludziom „proste rozwiązania”, które w rzeczywistości niczego nie rozwiązują. My musimy uważniej konstruować nasze przesłanie. Ale możemy np. zaczynać od stwierdzenia, że rynek wszystkiego nie załatwi, potem tłumaczyć, dlaczego zaangażowanie państwa w gospodarkę jest potrzebne, w jaki sposób wszyscy na tym skorzystamy. I tak dojść do wyjaśnienia, co naprawdę oznacza demokratyczny socjalizm.