- Zarobki w Amazonie nie są konkurencyjne, jak mówi firma. W tym roku będziemy mieli dwie podwyżki minimalnej stawki godzinowej i jeśli płace w Amazonie pozostaną na obecnym poziomie, to płaca minimalna praktycznie dogoni te wynagrodzenia. A mówimy o jednej z największych i najbogatszych firm na świecie, której założyciel lata sobie w kosmos – mówi Blanka Hasterok, działaczka Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza, w rozmowie z Małgorzatą Kulbaczewską-Figat.


Blanka Hasterok, fot. archiwum prywatne

Spór zbiorowy w Amazonie zaczął się w lipcu ubiegłego roku. O co w ramach tego sporu walczycie?

Postulat jest tak naprawdę jeden: podwyżka wynagrodzenia o sześć złotych za godzinę.

A ile w tej chwili się zarabia w Amazonie?

To zależy od tego, czy pracownicy chodzą na nadgodziny. „Goła” pensja bez bez dodatków, podstawa, to ok. 3300-3500 zł na rękę. Z tym, że stawka jest godzinowa, jesteśmy rozliczani kwartalnie, a to oznacza, że w jednym miesiącu pieniędzy jest więcej, w następnym mniej. Wszystko w zależności od liczby dni roboczych.

Spór zbiorowy zaczyna się od rokowań, potem trwają mediacje. Jak ten etapy wyglądały w przypadku waszego sporu z Amazonem?

Te etapy, wymagane przez ustawę o rozwiązywaniu sporów, przeszliśmy bardzo szybko. Rokowania zakończyły się po pierwszym spotkaniu. W okolicach sierpnia został wyznaczony termin mediacji, z mediatorem wyznaczonym przez ministerstwo. Mediacje też zakończyły się na jednym spotkaniu.
Wtedy też dowiedzieliśmy się, że nasz kolega Przemysław Wolnowski został dyscyplinarnie zwolniony z pracy. Już po tym wydarzeniu, a dzień przed mediacjami Amazon ogłosił, że przyznaje wszystkim podwyżkę w wysokości 1,50.

Pod koniec sierpnia nasz związek otrzymał od Amazon pismo z zamiarem wypowiedzenia umowy Przemkowi, który był chronionym członkiem prezydium związku i Społecznym Inspektorem Pracy. Firma zarzucała mu rzekome naruszanie obowiązku przestrzegania zasad współżycia społecznego oraz niestosowanie się do poleceń menadżerki.

Przemek rozdawał w czasie półgodzinnej, bezpłatnej przerwy ulotki związkowe. Menadżerka zaczęła je zbierać ze stołów i nie chciała ich oddać, doszło do wymiany zdań, Przemek domagał się zaprzestania ograniczania działalności związkowej. Z początkiem września w piśmie do Amazon związek nie wyraził zgody na rozwiązanie umowy o pracę, do czego miał prawo zgodnie z ustawą o związkach zawodowych i ustawą o społecznej inspekcji pracy. Mimo że w takiej sytuacji firma nie może rozwiązać umowy o pracę, Amazon poinformował nas o zwolnieniu Przemka w trakcie mediacji, a Wolnowski nie otrzymał tego wypowiedzenia na piśmie! Co ważne - Przemek był wyznaczoną przez związek osobą do prowadzenia bieżącego sporu zbiorowego i brał udział w negocjacjach z przedstawicielami firmy.

Jaka była reakcja pracowników, kiedy Amazon ogłosił podwyżkę w wysokości 1,5 zł?

Ludzie byli zwyczajnie oburzeni. Uważali, że to kpina, żart.

W lipcu, kiedy ogłoszono decyzję o tej „hojnej podwyżce”, w Amazonie zwykle są wyprzedaże. Pracownicy zaczęli się zupełnie oddolnie organizować i zapisywać się na oddawanie krwi, za co przysługują dwa dni wolnego. Sami utworzyli takie wydarzenie, grupę na Facebooku. Pracownicy chcieli w ten sposób zaprotestować. Potem dowiedziałam się, że osoby, które aktywnie w tym uczestniczyły, zostały albo przeniesione na inny dział, albo były takim przeniesieniem zagrożone. W dniu ogłoszenia podwyżki niektórzy wychodzili nawet wcześniej z pracy, korzystali z tzw. “wczesnego wyjścia”.

Zatem rokowania i mediacje nic nie dały. Kiedy zaczęło się referendum strajkowe?

Piątego października.

Amazon sugeruje, że te kilka miesięcy powinny wam wystarczyć, żeby zebrać dość głosów. Polskie prawo pracy nie wskazuje, w jakim czasie trzeba referendum zakończyć. Jaka jest jednak przyczyna, dla której to referendum trwa tak długo?

Chodzi przede wszystkim o liczbę samych pracowników Amazona! Według danych na trzeci kwartał 2022 r. w polskich oddziałach Amazona pracowało 20 tys. osób. I mówię teraz o osobach zatrudnianych przez Amazon, nie o tych, które pracują na umowach tymczasowych, za pośrednictwem agencji. W Amazonie praca trwa 7 dni w tygodniu, 24 godziny na dobę.

Organizując referendum, tzn. przyjeżdżając do danego magazynu z urną do głosowania, staraliśmy się dosłownie „łapać” dwie zmiany pracowników. Przyjeżdżaliśmy przed obiadem, a kończyliśmy nocą na ostatnim posiłku dla zmiany późniejszej. W ten sposób byliśmy w stanie dotrzeć do wielu pracowników, ale nadal nie do wszystkich. W Amazonie jest mnóstwo różnych zmian – są też pracownicy zatrudnieni na pół etatu, osoby, które przychodzą tylko w weekendy. My także pracujemy.

Do tego nie mamy takich możliwości komunikacji jak Amazon. Firma oczywiście nie przekazuje informacji o referendum swoimi kanałami dla pracowników. Możemy liczyć tylko na siebie – komunikować się z osobami, które należą do związku. Mamy maile, mamy portale społecznościowe, a nie wolno zapominać, że część pracowników Amazona, choćby osoby starsze, w ogóle nie korzysta z internetu. Dla tych osób opcja głosowania online również jest nieosiągalna, chociaż pewną liczbę w ten sposób zebraliśmy, także od ludzi, którzy bali się zagłosować tradycyjnym sposobem. Mam wrażenie, że połowa pracowników dowiaduje się o referendum dopiero w tym momencie, kiedy przyjeżdżamy na miejsce. Dlatego musimy być kilka razy na każdym magazynie, żeby w ogóle przebić się z informacją, że prowadzimy referendum w sprawie strajku i można zagłosować.


Związkowcy i posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk przed magazynem, do którego nie zostali dopuszczeni. Fot. Jakub Trendewicz.

Czy w Okmianach i w Łodzi, gdzie w ostatnich dniach nie wpuszczono was na teren magazynu, byliście wcześniej?

Nie! Amazon w swoich pismach, które do nas kieruje, twierdzi, że na każdym magazynie byliśmy średnio po trzy razy. No właśnie – średnio! Są takie miejsca, w których nie byliśmy jeszcze nigdy. W Łodzi są trzy magazyny, nie byliśmy na dwóch z nich nigdy. Nie byliśmy w Szczecinie, w Świebodzinie. Z kolei w innych miejscach mogliśmy być częściej. Amazon zliczył te wizyty, podzielił przez liczbę placówek i wtedy faktycznie mogła mu wyjść taka średnia. Ale to przecież nie oddaje pełnego obrazu sytuacji.

W Łodzi udało wam się stanąć z urną przed zakładem. Mimo to część pracowników zagłosowała. Jak reagowali na całą sytuację?

Reakcje najpierw były ostrożne, ludzie byli poruszeni, widząc polityków i policję, ale zaczęliśmy też z nimi rozmawiać. Tyle, że dostęp realnie mieliśmy tylko do pracowników, którzy wyszli akurat na papierosa. Mimo to głosowanie przebiegło z naszego punktu widzenia dobrze. W niektórych momentach do urny były kolejki. Już po naszym odjeździe dostawaliśmy też wiadomości od pracowników przez komunikatory, prośby o podanie adresu, pod którym można oddać głos w referendum przez internet.

Natomiast w magazynie WRO5 nie udało się nam nawet stanąć z urną przed magazynem. Firma zmieniła się w twierdzę.

Jak to?!

Byliśmy tam 30 stycznia. Na teren tego obiektu prowadzi kilka bram. Normalnie można za nie wjechać samochodem, zdarza się, że po pracownika przyjeżdża rodzina, można dojechać taksówką pod sam magazyn. Wczoraj te przejazdy były zablokowane. Na każdym wejściu stały po dwie osoby z ochrony, sprawdzały wszystkich, nie wpuszczały samochodów czy dziennikarzy.

Zapowiedzieliście, że będziecie informować prokuraturę o tym, co się wydarzyło w magazynach.

Tak, z tym, że z Łodzi brakuje nam jeszcze notatki, którą po interwencji powinna sporządzić policja. Dotąd nam jej nie przekazano. W Okmianach wszystko z kolei przebiegło bardzo sprawnie – nie zauważyłam, żeby policjanci mieli problemy z tym, żeby taką notatkę sporządzić i nam  przekazać. Notatka zostanie nam przekazana również z WRO5. Nie wiedzieć czemu policjanci z Łodzi jakoś mieli co do tego opory.

Zawiadomienie do prokuratury, które zamierzamy złożyć, będzie dotyczyło utrudniania sporu zbiorowego.

Przeczytam teraz fragment komentarza, którego Amazon udzielił portalowi Puls HR na okoliczność sporu zbiorowego, o którym cały czas rozmawiamy. Firma mówi o sobie między innymi tak:  naszym celem jest oferowanie konkurencyjnych wynagrodzeń i świadczeń we wszystkich regionach, w których jesteśmy obecni. Pracownicy stopnia początkowego otrzymują wynagrodzenie początkowe w wysokości 22,50 zł brutto, które może wzrosnąć nawet o 15% premii przyznawanej m.in. za obecność w pracy. Dodatkowo oferujemy szeroki wachlarz benefitów, takie jak darmowy transport do i z pracy, prywatna opieka medyczna czy posiłki za 1 zł. Co roku przeprowadzamy proces przeglądu płac na wszystkich stanowiskach. Co na to wasz związek zawodowy?

Z mojej perspektywy to jest standardowy komunikat działu PR Amazona. Bo jeśli chodzi o darmowe dojazdy, to gdyby ich nie było, Amazon miałby problem z pozyskiwaniem rąk do pracy. Część pracowników dojeżdża do pracy po 50, nawet 60 km w jedną stronę. To jest część modelu biznesowego firmy: pozyskiwać pracowników z mniejszych miejscowości, które są nieco biedniejsze. Żeby to jednak działało, ludzie muszą mieć zapewniony autobus do pracy.

Posiłek za złotówkę? To nie jest szczególny benefit, tylko tzw. posiłek regeneracyjny, który pracownicy powinni otrzymywać przy takim wysiłku fizycznym, jakiego wymaga praca w magazynie.

A co do konkurencyjności stawki –  ona nie jest konkurencyjna. Ona jest bliska najniższej krajowej pensji. W tym roku będziemy mieli dwie podwyżki minimalnej stawki godzinowej i jeśli zarobki w Amazonie pozostaną na obecnym poziomie, to płaca minimalna praktycznie zrówna się z tą „konkurencyjną stawką” w Amazonie. A mówimy o jednej z największych i najbogatszych firm na świecie, której założyciel lata sobie w kosmos.
 
W zeszłym roku firma osiągnęła miliardowe zyski na czysto. Te zyski wypracowują pracownicy. I my jesteśmy przekonani, że firma powinna się zyskami podzielić – zapewnić godne wynagrodzenia.

Zapytam jeszcze o sprawę Magdy Malinowskiej, zwolnionej dyscyplinarnie z Amazona w 2021 r. Na jakim etapie jest sprawa w sądzie pracy?

Już na finiszu. W lutym powinien zostać ogłoszony wyrok, ale Amazon na pewno się będzie odwoływał, jeśli zapadnie orzeczenie o przywróceniu do pracy. My zaś mamy bardzo mocną nadzieję, że sąd faktycznie tak zdecyduje, jesteśmy przekonani, że zbyt wiele przepisów zostało w przypadku Magdy złamanych, by mogło być inaczej.