Jak co roku, pochód przemaszerował Frankfurter Allee na cmentarz Friedrichsfelde, gdzie znajduje się pomnik nagrobny ku czci rewolucjonistów. Policja oszacowała liczbę demonstrantek i demonstrantów na 4300 osób. Według organizatorów w marszu uczestników i uczestniczek było ponad dwa razy więcej. W tym roku marsz odbywał się już bez żadnych ograniczeń związanych z pandemią koronawirusa.
Pamięć o przywódcach Komunistycznej Partii Niemiec, zamordowanych krótko po jej utworzeniu, uczcili przedstawiciele przynajmniej kilkunastu grup różnych nurtów radykalnej, antykapitalistycznej lewicy.
Oprócz aktywistów niemieckich maszerowali działacze lewicy kurdyjskiej i tureckiej, aktywiści z Ameryki Łacińskiej czy z Grecji i Hiszpanii. Obok setek czerwonych sztandarów tradycyjnie już widoczne były flagi palestyńskie czy kubańskie, a także historyczna flaga ZSRR.
Silnie reprezentowana była niemiecka Lewica (Die Linke) - wieńce w imieniu kierownictwa organizacji złożyli współprzewodniczący Janine Wissler i Martin Schirdewan, a także dwójka przewodniczących klubu Die Linke w Bundestagu Amira Mohamed Ali i Dietmar Bartsch. Przed pomnikiem rewolucjonistów na Friedrichsfelde pojawili się również delegaci Francuskiej Partii Komunistycznej, Robotniczej Partii Belgii oraz Partii Europejskiej Lewicy. W imieniu tej ostatniej wieńce składali m.in. jej nowo wybrany przewodniczący Walter Baier (na fot.) oraz jego poprzednik Heinz Bierbaum.
Róża Luksemburg i Karl Liebknecht za życia sprzeciwiali się wojnie między kapitalistycznymi potęgami, wzywali robotników na całym świecie do strajku - by ocalić pokój i walczyć o socjalizm, a nie zabijać się nawzajem pod narodowymi sztandarami. Stąd podczas berlińskiej demonstracji pojawiły się liczne hasła odnoszące się do wojny i pokoju.
Jedna z grup demonstrantów, reprezentująca niewielką Niemiecką Partię Komunistyczną, domagała się "pokoju z Rosją i Chinami". Z kolei wśród obecnych na marszu reprezentantów Die Linke, jak zrelacjonowało lewicowe pismo Neues Deutschland, byli zarówno zwolennicy wspierania Ukrainy także poprzez wysyłanie broni, jak i politycy, którzy potępiają rosyjską inwazję, ale nie chcą dozbrajania wojsk ukraińskich.
Uczestnicy demonstracji starali się akcentować również kwestie związane z polityką społeczną, nierównościami, wyzyskiem.
Hasła wypisane na transparentach przypominały, że, jak mówił Liebknecht, prawdziwy wróg jest wewnątrz - nie są nim robotnicy innych narodowości, ale posiadacze we własnym kraju, układający politykę tak, by nadal móc bez przeszkód się bogacić.
Pod adresem obecnego rządu niemieckiego wyskandowano znane hasło: Kto nas zdradził? Socjaldemokraci! Część demonstrantów dodała do niego drugą część: A kto był z nimi? Partia Zielonych!
Na jednym z banerów wypisano również słowa Róży Luksemburg: "Wasz <<porządek>> zbudowany jest na piasku". Tymi słowami rewolucjonistka oceniała trwałość kapitalizmu niemieckiego, obronionego w 1918 r. wbrew aspiracjom tysięcy robotników i żołnierzy. Demonstrantom z 2023 r. również towarzyszyła myśl, że kapitalizm, jaki znamy, nie musi trwać długo. Fala społecznego buntu może zmienić rzeczywistość, jaką znamy.