W projekcie ustawy zawarto zapis, który stanowi, iż osoba zarejestrowana jako bezrobotna będzie musiała co 180 dni składać wniosek o przedłużenie ubezpieczenia zdrowotnego. Jeśli minie 30 dni od ostatniego dnia, w którym ubezpieczenie obowiązywało, a wniosku nie będzie, bezrobotny straci ubezpieczenie. I to nieodwołanie, bo ustawa nie przewiduje żadnej procedury odwołania się.



Ustawa jest jeszcze w trakcie opiniowania i negocjacji międzyresortowych. W jej pisaniu biorą bowiem udział i specjaliści z Ministerstwa Zdrowia, i przedstawiciele resortu Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Związki zawodowe mają nadzieję, że zapis o ubezpieczeniu bezrobotnych zostanie skorygowany. Według wiceprzewodniczącego OPZZ Sebastiana Koćwinia zmuszenie do systematycznego wnioskowania o ubezpieczenie nie będzie motywowało do poszukiwania pracy. Będzie natomiast dodatkową przeszkodą, dla niektórych nie do przeskoczenia - zwłaszcza gdy dana osoba nie będzie dysponowała komputerem i dostępem do internetu.

Polskie prawo gwarantuje każdemu prawo do opieki zdrowotnej. Czy nowa ustawa nie narusza tej zasady?

W intencji ustawodawcy nowy obowiązek ma sprawić, że bezrobotni nie będą spóźniać się z informowaniem urzędu, gdy znajdą stałą pracę lub gdy zdobędą przychód na tyle wysoki, by stracić prawo do ubezpieczenia zdrowotnego dla bezrobotnych. Ministerstwo uważa również, że dostatecznie często zdarzają się sytuacje, gdy osoba zarejestrowana jako bezrobotna w rzeczywistości pracuje na czarno albo nawet wyjeżdża za granicę do nielegalnej pracy.

Jeśli ustawa wejdzie w życie, ustawodawca dołoży dodatkowych obowiązków również urzędnikom (a przypomnijmy, że płace w polskiej budżetówce pozostają wiele do życzenia). Na nich spadnie bowiem obowiązek nie tylko przyjmowania, ale też weryfikowania wniosków o ubezpieczenie i wydawania decyzji pozytywnych lub odmownych.