W ostatnich tygodniach polscy rolnicy zablokowali przejście graniczne z Ukrainą, rozsypali zboże na drogach i zorganizowali dwie duże demonstracje w Warszawie, z których jedna zakończyła się gwałtownymi starciami z policją. Wydaje się, że protesty te będą kontynuowane, a nawet urosną w siłę. Ponad 70% polskiego społeczeństwa wyraziło dla nich poparcie.
Protesty ujawniły cały splot sprzeczności leżących u podstaw unijnej polityki rolnej.
Demonstranci skupili swój gniew na dwóch głównych obszarach: Zielonym Ładzie Unii Europejskiej i otwarciu rynku UE na ukraińskie zboże i inne produkty rolne. Część skrajnej prawicy wyraziła swoją solidarność z rolnikami, widząc w nich narzędzie do promowania sceptycyzmu wobec zmian klimatycznych, poparcia dla opuszczenia przez Polskę Unii Europejskiej i wrogości wobec ukraińskich imigrantów. Tymczasem lewica pozostała wobec tego ruchu zdezorientowana i niepewna. Główny nurt centrolewicy albo rolników zignorował, albo jest do nich wrogo nastawiony. Niektórzy przedstawiciele współrządzącej Lewicy twierdzili, że rolnicy reprezentują prawicowe, nacjonalistyczne, a nawet "proputinowskie" poglądy. Tymczasem inna, mniejsza część lewicy bezkrytycznie wspiera rolników, wierząc, że jest to ruch społeczny mas ludowych, który rzuca wyzwanie neoliberalnemu kapitalizmowi.
Monopolizacja rolnictwa
Aby zrozumieć prawdziwą naturę i znaczenie protestów rolników, konieczne jest podejście do tej kwestii z perspektywy klasowej i zrozumienie, w jaki sposób rolnictwo zmieniło się w ostatnich dziesięcioleciach. Polska, z sektorem rolnym zdominowanym przez drobnych rolników, często produkujących na własne potrzeby, była ewenementem na tle innych państwa dawnego Bloku Wschodniego. Sytuacja ta zmieniła się po transformacji w kierunku kapitalizmu, a następnie po wejściu Polski do Unii Europejskiej.
Liczba gospodarstw rolnych w Polsce spadła z około 2 milionów w 1996 r. do 1,3 miliona w 2020 r., chociaż szacuje się, że tylko około 400 000 z nich produkuje towary na sprzedaż na rynku. Pozostałe gospodarstwa są wykorzystywane jako uzupełnienie dochodów osób pracujących w innych zawodach lub są dzierżawione do użytku przez właścicieli większych gospodarstw. Od początku lat 90. liczba osób zatrudnionych w rolnictwie zmniejszyła się z ponad 25% do około 8%, przy czym większość osób mieszkających na wsi nie jest już zatrudniona w rolnictwie. Spadkowi liczby rolników w Polsce towarzyszyła koncentracja własności gospodarstw rolnych i wzrost ich średniej wielkości. 11,3% rolników (około 146 000) posiada 20 lub więcej hektarów ziemi, co stanowi 53,4% gruntów rolnych. Szacuje się, że rolnicy ci mogą prowadzić do dwóch trzecich wszystkich gruntów rolnych, biorąc pod uwagę dzierżawę gruntów innych rolników. Średnia wielkość gospodarstwa rolnego w Polsce, 11,1 ha, była o 13% większa w 2020 r. w porównaniu do dekady wcześniej.
Ta koncentracja i monopolizacja to proces widoczny w całej Unii Europejskiej. W latach 2005-2020 liczba rolników w krajach UE zmniejszyła się o 37% (w Polsce o 47%), przy czym liczba gospodarstw rolnych o powierzchni poniżej 5 hektarów spadła w tym czasie o 4,6 miliona.
Sytuacja jest jeszcze bardziej widoczna na Ukrainie. Ustawa wprowadzona w marcu 2020 r. pozwoliła na swobodny obrót gruntami rolnymi od 2021 roku. Przyspieszyło to wykup gruntów rolnych przez duże przedsiębiorstwa rolne (już w 2019 r. tylko 27% gruntów rolnych było użytkowanych przez rolników indywidualnych) i pojawienie się nowej klasy oligarchów rolnych posiadających aktywa szacowane na setki milionów dolarów. Kapitał zagraniczny (największy odsetek pochodzi z USA i Arabii Saudyjskiej) posiada duże udziały w tych spółkach rolnych. Już teraz podmioty spoza Ukrainy posiadają około 10% gruntów rolnych. W 2020 r. produkty rolne stanowiły około 45% całkowitego eksportu Ukrainy, przy czym produkcja pszenicy, kukurydzy, jęczmienia i roślin oleistych była głównie zorientowana na eksport.
Sektory rolnictwa w Unii Europejskiej, Polsce i na Ukrainie przechodzą zatem podobne procesy. Unia Europejska wewnętrznie zachęcała do tego poprzez wspieranie liberalizacji globalnych rynków rolnych przez Światową Organizację Handlu. Zapewnienie dopłat bezpośrednich europejskim rolnikom w ramach Wspólnej Polityki Rolnej (WPR) stworzyło nadwyżki krajowe i dumping żywności w biednych krajach, co zmniejszyło ich bezpieczeństwo żywnościowe, uzależniając je od "taniej" importowanej żywności, tym samym wypychając wielu drobnych rolników z biznesu i prowadząc do wyższych cen, a nawet głodu.
Od czasu ich wprowadzenia w 1963 r., 80% dopłat bezpośrednich w ramach WPR trafiło do zaledwie 20% rolników w UE, co zwiększyło koncentrację rolnictwa w UE.
Neoliberalizm i Zielony Ład
W ostatnich latach UE ogłosiła, że stawia sobie za cel przejście na bardziej zrównoważony model rolnictwa, głównie poprzez rolniczą część Zielonego Ładu: strategię "od pola do stołu". Uznaje ona, że sektor rolniczy (który odpowiada za prawie jedną trzecią emisji CO2 na świecie i 10% emisji w UE) zużywa ogromne ilości zasobów naturalnych, co powoduje utratę różnorodności biologicznej, negatywny wpływ na zdrowie i nierówności wśród producentów. Strategia "od pola do stołu" ma stanowić odejście od bezpośrednich dopłat dla rolników i intensywnych praktyk rolniczych na rzecz ochrony przyrody, wspierania drobnych rolników i promowania rolnictwa ekologicznego.
Ale równocześnie naciski z dwóch stron uniemożliwiają europejskiemu rolnictwu przejście na bardziej zrównoważony środowiskowo i społecznie model. Po pierwsze, umowy o wolnym handlu zawarte między UE a różnymi krajami i regionami wywierają presję konkurencyjną na europejskich rolników. UE jest w trakcie negocjacji umowy handlowej z krajami Mercosur (Brazylia, Argentyna, Paragwaj i Urugwaj, umowa nie została ona jeszcze ratyfikowana przez żadną ze stron). W ostatnich dziesięcioleciach europejskie rolnictwo w coraz większym stopniu przekształcało się w system zdominowany przez duże gospodarstwa przemysłowe działające zgodnie z logiką prywatnej akumulacji kapitału i zysku. Aby konkurować na rynku międzynarodowym, właściciele tych agrobiznesów starają się (jak każdy kapitalista) obniżyć koszty produkcji, próbując zachować i zwiększyć swoje zyski.
Nieuchronnie właściciele dużych gospodarstw rolnych lobbowali w UE na rzecz zniesienia niektórych przepisów nałożonych na nich w ramach strategii "od pola do stołu". Dlatego też, jak zauważyła europejska inicjatywa Via Campesina (ECVC), która reprezentuje drobnych rolników w Europie, zamiast chronić małych i średnich rolników, aby pomóc im w przejściu na agroekologię, UE ugięła się pod żądaniami dużych rolników i agrobiznesu, cofając przepis o zmniejszeniu o połowę stosowania pestycydów do 2030 roku. Niektóre kraje UE po protestach zrezygnowały również z niektórych środków ochrony środowiska, przy czym Francja wstrzymała swój plan ograniczenia stosowania pestycydów Ecophyto, a Niemcy odłożyły w czasie plan zniesienia ulg podatkowych dla pojazdów rolniczych i zniesienia dopłat do oleju napędowego poza drogami publicznymi.
Otwarte rynki
Polscy rolnicy, podobnie jak ich koledzy po fachu w innych krajach, stanęli w obliczu rosnącej presji ekonomicznej w następstwie pandemii i wybuchu wojny na Ukrainie, ponieważ wzrosły koszty energii i inne koszty produkcji. Doszło do tego po decyzji UE o otwarciu swojego rynku na import ukraińskich produktów rolnych. Ponad połowa całej ukraińskiej ziemi (32 miliony hektarów) to grunty orne, co odpowiada jednej trzeciej wszystkich gruntów ornych w UE.
Faktycznie zalanie unijnego rynku tanim ukraińskim zbożem wywarło dalszą presję na polskich rolników. W 2022 r., w porównaniu do 2021 r., wielkość importu pszenicy z Ukrainy do Polski wzrosła o prawie 17 000%, kukurydzy o 30 000%, a rzepaku o 662 000%. Pomimo nacisków ze strony Komisji Europejskiej, nowy polski rząd nie chce ponownie otworzyć swoich granic na import z Ukrainy. Szacuje się, że z 4,1 mln ton ukraińskiego zboża, które wjechało do Polski od kwietnia 2022 r. do marca 2023 r., 3,4 mln ton zostało zmagazynowanych lub sprzedanych w kraju, podczas gdy tylko 700 000 ton zostało wyeksportowanych do innych krajów.1 Polscy rolnicy obawiają się również, że nawet gdyby ukraińskie zboże trafiło do innych krajów, zmniejszyłoby to ich możliwości eksportu zboża w całej UE.
To właśnie w takich warunkach protestowali polscy rolnicy. Nic dziwnego, że protesty te były prowadzone głównie przez właścicieli dużych gospodarstw rolnych, którzy, już pod presją rosnących kosztów i często obciążeni długiem po zakupie nowych ciągników za unijne pożyczki, konkurują teraz z jeszcze potężniejszymi agrobiznesami na Ukrainie, które nie są zobowiązane do przestrzegania przepisów określonych w Zielonym Ładzie UE. Ich odpowiedzią było przekonywanie do reformy strategii "od pola do stołu" i utrzymanie zakazu importu ukraińskich produktów rolnych. Premier Donald Tusk (były przewodniczący Rady Europejskiej i lider Europejskiej Partii Ludowej) poparł polskich rolników, żądając, aby UE zawiesiła lub wycofała praktycznie wszystkie przepisy dotyczące rolnictwa zawarte w Zielonym Ładzie.
Lewicowa alternatywa?
Protesty rolników obnażyły wiele nieścisłości leżących u podstaw polityki UE i Polski. Próba zreformowania europejskiego rolnictwa w bardziej ekologicznym i zrównoważonym kierunku napotkała przeszkodę w postaci neoliberalnego modelu gospodarczego. Presja ekonomiczna sprawiła, że grupy rolno-przemysłowe, poprzez fuzje i spekulacje, zwiększyły swój rozmiar i siłę, popychając Unię Europejską w kierunku dalszej deregulacji. Pandemia i wojna na Ukrainie zaostrzyły napięcia społeczne i polityczne oraz uwypukliły ograniczenia polityki UE.
Polska i europejska lewica musi nakreślić postępową alternatywę, opartą na wizji pokojowej, sprawiedliwej i bezpiecznej Europy. Powinna uznać uzasadnione obawy rolników w Polsce i innych krajach europejskich i nie pozostawiać tego ruchu skrajnej prawicy. Nie można oczekiwać, że polscy i europejscy rolnicy będą spełniać standardy środowiskowe, konkurując z dużymi przemysłowymi agrobiznesami importującymi produkty na rynek europejski.
Jednocześnie właściciele małych i średnich gospodarstw nie mogą konkurować z dużymi gospodarstwami i agrobiznesami (otrzymującymi ogromne dotacje unijne), które intensyfikują swoją produkcję poprzez stosowanie szkodliwych pestycydów. Lewica musi oprzeć się żądaniom ograniczenia państwowej regulacji rolnictwa i odejścia od strategii tworzenia zrównoważonego sektora rolnego. Potrzebny jest alternatywny Nowy Zielony Ład, który obejmowałby sprzeciw wobec liberalizacji i finansjalizacji rolnictwa w Europie oraz monopolizacji tego sektora, przy jednoczesnym promowaniu polityki wspierającej małe i średnie gospodarstwa rolne jako podstawę bardziej zrównoważonego, ekologicznego i sprawiedliwego sektora rolnego.