15 września głośne żądanie podwyżek wybrzmi na ulicach Warszawy. Swój "Marsz Gniewu" szykują pracownicy budżetówki. Ci niezbędni dla funkcjonowania państwa pracownicy są rozczarowani tym, jak skromne podwyżki dla nich zapisano w projekcie przyszłorocznego budżetu. Gdy inflacja od dawna jest dwucyfrowa, rząd obiecuje tym pracownikom podwyżkę o 6,6 proc. Dodatkowe 5,7 proc. ma zostać dorzucone z funduszu wynagrodzeń, ale to nie gwarantuje poprawy zarobków dla wszystkich. Płace realne w budżetówce po prostu spadają.
Pracownicy zamierzają walczyć o podwyżkę w wysokości 20 proc. jeszcze w tym roku.
W komitecie organizującym protest są związki zawodowe z OPZZ oraz Forum Związków Zawodowych. Będą pracownicy samorządowi, pedagodzy i psycholodzy zatrudnieni w instytucjach państwowych, pracownicy Biblioteki Narodowej, strażacy, personel cywilny służb mundurowych, motorniczowie i kierowcy autobusów. Wszystkich łączy główny postulat płacowy, bo wielu z nich zarabia obecnie niewiele ponad płacę minimalną.
Według Urszuli Łobodzińskiej, wiceprzewodniczącej związku zawodowego Ad Rem (zrzeszającego pracowników sądów i prokuratur), państwo dawno zerwało z pracownikami budżetówki umowę społeczną. Oczekuje od nich odpowiedzialnej i rzetelnej pracy, powierza im kluczowe obszary swojego funkcjonowania, urzędnikom odbiera prawo do strajku, a potem nie wynagradza należycie ich wysiłku.
Pracownicy budżetówki uważają również, że rząd tak rozdysponowuje podwyżki, by najwięcej dostały, z funduszu wynagrodzeń, te grupy, na których mu szczególnie zależy.
A zatem - raczej służby mundurowe niż pracownicy samorządowi czy osoby zatrudnione w kulturze. Zatrudnieni w budżetówce będą domagać się powiązania swoich podwyżek ze średnią płacą. Wtedy ich wynagrodzenia będą rosnąć z automatu.
Niskie płace są powodem, dla których chętnych do pracy w budżetówce już brakuje. Wielu pracowników traktuje zatrudnienie w administracji państwowej lub lokalnej jako zajęcie na chwilę, na początek, zanim znajdą lepiej płatną pracę. Z brakiem kierowców i motorniczych zmagają się samorządy w całej Polsce i zwykle łatają dziury, zatrudniając cudzoziemców.
Protest pracowników budżetówki wyruszy 15 września o godz. 12 spod Pałacu Kultury i Nauki pod Kancelarię Premiera.