Pracownicy Starbucks w Stanach Zjednoczonych świętują w ten weekend pierwszą rocznicę założenia związku zawodowego. Dokładnie rok i dwa dni temu, 9 grudnia 2021 r., załoga kawiarni przy Elmwood Avenue w Buffalo, w stanie Nowy Jork, w referendum opowiedziała się za powołaniem zakładowej komisji.
Od tego czasu w ślady koleżanek i kolegów poszli pracownicy ponad 260 kolejnych lokali Starbucks.
Procentowo to niewiele, bo pod tą marką działa w samych Stanach Zjednoczonych ponad 9000 kawiarni. Jednak samo powstanie związku miało według pracowników znaczący wpływ na sytuację zatrudnionych w sieci. W kwietniu 2022 r. doszło do wymiany kierownictwa firmy. Nowy dyrektor wykonawczy Howard Schultz postawił sobie za cel zmniejszenie niezadowolenia pracowników. Wdrożono podwyżki, przyznano bardziej wartościowe benefity, wprowadzono korzystniejszy system dodatków stażowych.
Jednak równocześnie, alarmują związkowcy, firma utrudniała proces tworzenia nowych komisji zakładowych. Działacze ze Starbucksa zarzucają korporacji zwalnianie osób, które starały się organizować kolegów i koleżanki w związku czy propagowały zalety stworzenia komisji. Niektóre kawiarnie, gdzie większość pracowników była zdecydowana stworzyć organizację, zostały całkowicie zamknięte. Starbucks zaprzecza, jakoby jedno miało związek z drugim.
Do organizacji Starbucks Workers United należy obecnie ponad 7000 pracownic i pracowników, a kolejne struktury powstają, mimo przeszkód, dosłownie teraz.
Powstanie związków zawodowych w Starbucksie miało przełomowe znaczenie także dlatego, że w amerykańskiej gastronomii uzwiązkowienie jest śladowe. Należy do nich 1,2% wszystkich pracowników - mniej nawet niż w sektorze prywatnym ogółem (6,3%). Utworzenie organizacji w znanej sieci kawiarni odbiło się szerokim echem i zachęciło do podobnych kroków pracowników innych popularnych amerykańskich sieciówek, jak Trader Joe's czy Chipotle Mexican Grill.
