We Francji zaostrzają się protesty przeciw niskim cenom skupu i unijnej polityce rolnej. Rolnicy zablokowali w poniedziałek dostęp do elektrowni atomowej w Tarn-et-Garonne w południowo-zachodniej Francji. Przywódcy protestów grożą ich dalszym rozszerzeniem.

Farmerzy protestują od poprzedniego tygodnia. Skarżą się na upadek godności ich zawodu, niskich cen skupu, niekorzystnego - ich zdaniem - ustawodawstwa i przeciwko polityce rolnej Unii Europejskiej. Uczestnicy protestów blokują drogi.

"Dość tej fali upadku na szczeblu europejskim. Protesty rolnicze będą rosnąć z dnia na dzień (...). W wielu francuskich departamentach działania będą się rozszerzać” – ostrzegł w poniedziałek w stacji RMC Luc Smessaert, wiceprzewodniczący organizacji FNSEA, która jest najważniejszą centralą związkową francuskich rolników.

W czasie protestów zaczyna dochodzić do niebezpiecznych incydentów. W poniedziałek rano pożar wybuchł na autostradzie A64, której blokadę protestujący rolnicy rozpoczęli w czwartek. Protestujący rolnicy twierdzą, że to nie oni podpalali siano i że nie zamierzali zniszczyć nawierzchni. Zablokowana A64 znajduje się na południowym zachodzie Francji i łączy Tuluzę z Bajonną. Rolnicy domagają się przybycia świeżo upieczonego francuskiego premiera Gabriela Attala, który dotychczas unikał spotkania z nimi.

Farmerzy twierdzą, że przy obecnych cenach skupu oraz braku dopłat do paliwa nie są w stanie utrzymać się z produkcji płodów rolnych i hodowli bydła.

Zapowiedzi unijnych polityków dotyczące znacznego ograniczania powierzchni upraw wywołują wściekłość i frustrację francuskich producentów. Podobne odczucia mają rolnicy w całej Unii Europejskiej.

Protestujący zarzucają również rządowi w Paryżu przedłużającą się zwłokę w pracach nad przyjęciem ustawy  upraszczającej funkcjonowanie sektora rolnego. Kategorycznie żądają "przywrócenia godności ich zawodowi".

"Mamy zbyt wiele ograniczeń, a jeden dzień w tygodniu spędzamy na wypełnianiu dokumentów (...) bez żadnej rekompensaty finansowej za przestrzeganie standardów" – powiedział prezes organizacji Młodzi Rolnicy, Arnaud Gaillot. Dodał, że jego związek będzie nadal wspierać blokady, zwłaszcza w regionie Oksytanii, na południu Francji.

W obliczu pierwszego poważnego kryzysu od swojej nominacji w styczniu na stanowisko premiera, Attal zapowiedział, że w poniedziałek spotka się z delegacją protestujących. Można jednak mieć uzasadnione wątpliwości, czy to spotkanie przyniesie oczekiwane rezultaty. Oczekuje się, że napięcia między rolnikami a władzami francuskimi oraz unijnymi nadal będą się pogłębiać w najbliższych dniach. To, że na współczesnym kapitalistycznym rynku indywidualne rolnictwo staje się nieopłacalne, a farmerzy tracą środki utrzymania, jest już prawidłowością. Na podobnym tle rozgrywały się niedawno protesty w Niemczech oraz w Rumunii.