„Bez tarczy antyinflacyjnej inflacja w lutym osiągnie 24 proc”, powiedział w radiu TOK FM członek Rady Polityki Pieniężnej Ludwik Kotecki. W ten sposób skomentował słowa prezesa PFR, który w środę ocenił, że sytuacja finansowa Polski robi się coraz trudniejsza, a rząd może nie przedłużać tarczy antyinflacyjnej. Jest to już kolejna niepokojąca informacja, płynąca ze zbliżonych do rządu kręgów finansowych.

Przypomnijmy, że niedawno prezes  Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys na antenie TVN24 przyznał, iż  "..główny wzrost wydatków wynika z tarcz energetycznych oraz wydatków zbrojeniowych na przyszły rok. Być może rząd będzie zmuszony do tego, by nie przedłużać tarczy antyinflacyjnej w przyszłym roku, czyli obniżek VAT-u czy akcyzy na nośniki energii". Na co dzień Borys blisko współpracuje z  premierem Mateuszem Morawieckim.

W swojej wypowiedzi dla komercyjnej stacji poruszył też wątek 500 plus: „ Wydaje mi się, że w tej wersji, w jakiej jest dzisiaj, 500 plus jest nienaruszalne”. Pryska zatem nadzieja osób pobierające to świadczenie na jego rewaloryzację do kwoty 700 zł. Jak wyliczają bowiem eksperci, flagowy program PiS 500 plus powinien się dziś nazywać…300 plus, bo tyle obecnie wynosi realnie jego wartość.
 
Warto przypomnieć, że premier Morawiecki już w sierpniu br. zapowiadał, iż przedłużenie tarczy antyinflacyjnej po Nowym Roku będzie zależało od rozwoju sytuacji inflacyjnej.



W budżecie na przyszły rok również próżno szukać zapisanych wydatków związanych z tarczą antyinflacyjną. Inflację prognozuje się na poziomie 9,8 procent, co w tej chwili wydaje się być bardziej myśleniem życzeniowym niż profesjonalnie przygotowaną prognozą. Choć w wypadku budżetu sprawa wydaje się prostsza w wytłumaczeniu, bo gdyby tarcza antyinflacyjna znalazła się w projekcie ustawy, rząd musiałby wpisać tam deficyt nie na poziomie 65 mld zł, a 98 mld zł, a przecież rząd może wprowadzić tarczę antyinflacyjną, nawet jeśli nie zapisze tego w ustawie.

Przypomnijmy, że tarcza antyinflacyjna to zerowy VAT na podstawowe artykuły żywnościowe oraz obniżony VAT  oraz obniżony VAT na gaz ziemny do 5 proc. oraz energię i paliwa do 8 proc.  Jednym słowem jeżeli nie będzie tarczy antyinflacyjnej  jak zwykle największe koszty inflacji poniosą najubożsi, bo jak wiadomo rząd (klasa polityczna wszelkich opcji) oraz żyjący z pracy najemnej innych czyli biznes, krzywdy sobie zrobić nie pozwolą. Można tutaj przytoczyć wypowiedź Natalii Lechmanovej, ekonomistki w Mastercard Economics Institute, którą zamieściła Rzeczpospolita: Inflację w Europie napędza głównie wzrost cen podstawowych towarów i usług. To zjawisko najmocniej uderza w niezamożne gospodarstwa domowe.

W dalszym ciągu swojej wypowiedzi Lechmanova dodaje, że „inflacja, z którą mamy dziś do czynienia, zwłaszcza w Europie Zachodniej, to inflacja złego typu. Jest spowodowana głównie wzrostem cen nośników energii i żywności. To towary, których spożycie trudno ograniczyć. Gospodarstwom domowym zostaje mniej pieniędzy na inne towary i usługi. Dotyczy to głównie osób o niższych dochodach, wzrost cen potęguje więc nierówności społeczne. Na domiar złego polityka pieniężna nie jest skutecznym narzędziem walki z taką inflacją.”

Wracając do pojawiających się w mediach przecieków dotyczących braku Tarczy Antyinflacyjnej, wydają się być one bardziej sondowaniem opini publicznej niż realnym działaniem bądź zapowiedzią. Znając zamiłowanie polskich polityków do badań sondażowych, rząd zapewne już takowy zamówił. Dlatego nie warto zawracać sobie głowy różnego  rodzaju dywagacjami na podobne tematy lecz mocno zaprotestować przeciwko takim antyspołecznym rozwiązaniom.

I na koniec przypomnijmy, że inflacja w październiku 2022 roku wyniosła 17,9 procent rok do roku, a w porównaniu z poprzednim miesiącem ceny wzrosły o 1,8 procent - wynika ze wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS). Ostatni raz inflacja w Polsce była wyższa w grudniu 1996 roku, gdy wyniosła 18,5 procent.