W ubiegły czwartek Jarosław Kaczyński zapowiedział referendum w sprawie przymusowej relokacji uchodźców.
Można to traktować jako uzupełnienie przeforsowanej w Sejmie – przez posłów PiS – uchwały sprzeciwiającej się unijnemu pakietowi migracyjnemu.
Europejski Pakiet Migracyjny to zbiór różnych narzędzi, które mają na celu zarządzanie kryzysem migracyjnym i uchodźczym w Unii Europejskiej. Ma zapewnić koordynację w działaniach różnych państw UE oraz zapewnienie przestrzegania zasad przyjętych w zakresie migracji.
Filarami pakietu są:
- umowy z państwami niewchodzącymi w skład UE na temat współpracy dotyczącej pomocy uchodźcom,
- współpraca policyjna - Europol i Frontex mająca na celu poszerzenie działalności i umożliwenie szybszej wymiany informacji dotyczących miegracji między różnymi państwami UE,
- stworzenie Europejskiego Korpusu Granicznego i Przybrzeżnego, co ma wzmocnić ochronę granic Unii Europejskiej oraz zapobiegać nielegalnemu przekraczaniu granic i działalności przestępczej,
- wspólne schematy relokacji i rezydencji - Unia Europejska podejmuje działania na rzecz zapewnienia odpowiedniego przyjmowania i zatrudnienia uchodźców, którzy zdecydują się pozostać w Unii Europejskiej,
- dostarczenie pomocy humanitarnej - Unia Europejska prowadzi działania humanitarne na granicach UE i w krajach z którymi graniczy, aby zapewnić warunki pobytu uchodźców i imigrantów.
Autorom przyjętej uchwały nie podobają się propozycje wspólnych schematów relokacji i rezydencji. „Sejm Rzeczypospolitej Polskiej wyraża stanowczy sprzeciw wobec próby wprowadzenia na poziomie Unii Europejskiej mechanizmów przymusowej relokacji nielegalnych migrantów na podstawie rozporządzeń Parlamentu Europejskiego i Rady ws. zarządzania azylem i migracją oraz ws. procedury azylowej w kształcie uzgodnionym przez Radę Unii Europejskiej 8 czerwca 2023 r., przy sprzeciwie Polski oraz Węgier” – głosi uchwała.
Krytyce została poddana forsowana przez Niemcy polityka »otwartych drzwi«, która ich zdaniem w roku 2014 i 2015 doprowadziła do błędnego pojmowania solidarności europejskiej.
Przypomniano, że taką politykę również prowadzono na przełomie roku 2015 i 2016. Doprowadziła ona do sytuacji, w której uchodźcy nie chcieli przenosić się do krajów o niższych standardach socjalnych. Rządzący podkreślają, że Polska po inwazji przez Rosję na Ukrainę – w akcie solidarności – przyjęła liczną rzeszę uchodźców ukraińskich. W uchwale stwierdzono, że solidarność europejska "nie może mieć formy szantażu – uległość albo kara finansowa". "Decyzje w tak ważnej sprawie nie mogą być podejmowane poza kontrolą państw członkowskich lub wbrew nim z ominięciem zasady jednomyślności" - stwierzono.
Rozpętaną przez partię Kaczyńskiego kampanię można rozpatrywać wielokontekstowo.
Stanowi ona integralną część mającej od dłuższego czasu miejsce próby sił pomiędzy rządem RP i Komisją Europejską. Wynika z apiracji do odgrywania wiodącej roli adwokata Ukrainy na scenie międzynarodowej oraz gorliwego stróża polityki Frontexu.
Nierówne traktowanie uchodźców z Ukrainy i krajów Bliskiego Wschodu jest również zgodne z wizją Unii narodów, opartej na chrześcijańskiej wierze - chociaż na granicy polsko-białoruskiej wyrzucani za płot byli również chrześcijanie - oraz łacińskiej spuściźnie kulturowej. Na poziomie krajowym działanie to można traktować w kategoriach chęci odebrania części skrajnie prawicowego elektoratu umacniającej swą pozycję Konfederacji.
Propozycję referendum na temat uchodźców można również traktować jako próbę przeniesienia dyskusji z kwestii wzrostu kosztów życia oraz wysokich wydatków na politykę obronną na zagrożenie bezpieczeństwa i dylematy europejskiej polityki migracyjnej.
Trudno w tym miejscu nie przypomnieć, że politycy PiS mają już doświadczenie w manipulacjach związanych z uchodźcami. Najlepszym tego przykładem były szkodliwe wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego wpływu uchodźców na wzrost zagrożenia epidemiologicznego. W 2015 roku lider PiS stwierdził, że „są już przecież objawy pojawienia się chorób bardzo niebezpiecznych i dawno niewidzianych w Europie: cholera na wyspach greckich, dyzenteria w Wiedniu, niektórzy mówią o jeszcze innych, jeszcze cięższych chorobach. No i są pewne przecież różnice związane z geografią - różnego rodzaju pasożyty, pierwotniaki, które nie są groźne w organizmach tych ludzi, mogą tutaj być groźne. To nie oznacza, żeby kogoś dyskryminować, ale sprawdzić trzeba. Sprawdzić trzeba, dlatego minister zdrowia powinien wyjaśnić jak w tej chwili naprawdę to wygląda, bo z tego co my wiemy, z tego, co wiedzą nasi działacze (...) to to wygląda bardzo niedobrze”.
Czym jeszcze może zaskoczyć nas PiS podczas dyskusji na temat przyjmowania uchodźców? Szczególnie jeśli kontynuowana będzie polityka podziału uchodźców ze względu na miejsce ich pochodzenia?