Wybory po wyborach, czyli co dalej z polską lewicą?
Część 2 - Niezłe złego początki

Analizę przyczyn, które doprowadziły do dzisiejszego stanu polskiej lewicy, należy zacząć od skutków przełomu ustrojowego w roku 1989. Ale wcześniej rzućmy okiem na poniższy wykres, obrazujący rezultaty wyborów do Sejmu przeprowadzonych w latach 1991-2023.

 

Choć PZPR była pod koniec swego istnienia partią władzy, w której dość niemrawo ścierały się różne nurty ideowe i koncepcje polityczne, uczestnicy ostatniego zjazdu wyszli jednymi drzwiami i w dużej części zorganizowali się w partię pn. Socjaldemokracja Rzeczypospolitej Polskiej (SdRP).  Zarówno ta partia, jak i usiłujące odrodzić się PPS i KPP oraz nowo powstające ugrupowania o charakterze lewicowym, musiały działać w nieprzyjaznym, a po części wręcz wrogim otoczeniu, w którym dominowały ośrodki władzy oraz kształtowania opinii, wywodzące się ze zwycięskiej Solidarności i podlegające bardzo silnym wpływom hierarchii Kościoła katolickiego.

Polska Rzeczpospolita Ludowa (która skądinąd faktycznie miała wiele wad i słabości) była ponad miarę zohydzana, odmówiono jej nawet miejsca w numeracji Rzeczpospolitych. Wszelkie formy lewicowości utożsamiono z komuną, a kiedy okazało się, że mimo wszystko nie da się ich wyeliminować z życia społecznego, ogłoszono tezę, iż postkomunistom wolno mniej, choć posiadają mandat uzyskany w wyborach.

Forsowna prywatyzacja i wyprzedaż gospodarki podmiotom zagranicznym doprowadziły do upadku wielu dużych przedsiębiorstw przemysłowych i handlowych. Oznaczało to likwidację wielkoprzemysłowej klasy robotniczej, która stanowiła bazę społeczną i kadrową lewicy. Drastycznie ograniczono prawo do strajku, wprowadzając ustawę o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Osłabiono ochronę prawną funkcjonariuszy związków zawodowych, potem zlikwidowano zbiorowe układy pracy w przedsiębiorstwach i branżach oraz towarzyszące im pakty socjalne. Z premedytacją zniszczono państwowe gospodarstwa rolne. W następstwie pojawiło się zjawisko masowego bezrobocia.
Te zmiany zaczęły wywoływały opór. Wynikał on nie tylko ze spadku realnych dochodów i niepewności jutra dużych grup społecznych, ale i poczucia niesprawiedliwości oraz uderzenia w godność ludzi, którzy w PRL żyli aktywnie, zdobywali wykształcenie i pozycje zawodowe, założyli rodziny i czegoś się dorobili w sensie materialnym.

W 1991 roku zawiązał się Sojusz Lewicy Demokratycznej - szeroka koalicja partii, związków zawodowych i innych organizacji społecznych, licząca ok. 30 podmiotów o rodowodzie peerelowskim. W wyborach w 1991 r. uzyskała ona 11,99% głosów, co dało jej 60 mandatów w Sejmie. W tamtejszych realiach był to całkiem dobry wynik, na poziomie Unii Demokratycznej, najwyżej wówczas notowanej partii o rodowodzie solidarnościowym.

Dwa lata później (1993) był on jeszcze lepszy: 20,4% głosów i 171 mandatów, co pozwoliło utworzyć z PSL rząd większościowy. Nie pociągnęło to jednak za sobą znaczącej korekty polityki gospodarczej i społecznej, zapoczątkowanej po przełomie ustrojowym przez rząd T. Mazowieckiego.

Na wynikach następnych wyborów (1977) zaważyła tzw. powódź tysiąclecia, która ujawniła nieprzygotowanie i nieudolność służb państwa, a także nieprzemyślane wypowiedzi premiera W. Cimoszewicza. SLD zdobył wprawdzie nieco większy odsetek głosów (27,13%), ale trochę mniej mandatów w Sejmie (164), więc rząd utworzył konglomerat ugrupowań o charakterze centroprawicowym pn.  Akcja Wyborcza Solidarność. 

Choć w szeregach NSZZ Solidarność większość posiadali robotnicy, ten ruch nie zdołał wygenerować silnej reprezentacji lewicowej. Ruch Obywatelski Akcja Demokratyczna i Ruch Demokratyczno-Społeczny działały stosunkowo krótko, po czym jego działacze zasilili bądź Unię Pracy, bądź też Unię Demokratyczną, partię o szerokim spektrum poglądów - od socjaldemokratycznych, przez socjalliberalne i chadeckie po konserwatywne
W roku 1992, w wyniku połączenia Solidarności Pracy (na czele z R. Bugajem i A. Małachowskim), która
w wyborach w 1991 wystawiła własną listę i zdobyła 2% głosów oraz 4 mandaty sejmowe z Ruchem Demokratyczno-Społecznym (Zb. Bujaka) i środowiskiem nieistniejącej już wówczas partii Polska Unia Socjaldemokratyczna (wywodzącej się ze skrzydła PZPR skupionego wokół T. Fiszbacha), powstała Unia Pracy.

W wyborach 1993 roku UP zdobyła 7,28% głosów, 41 miejsc w Sejmie i 3 w Senacie. Tego sukcesu nie udało się jej nigdy powtórzyć, a nawet zbliżyć do jego poziomu. Możliwe, że jedną z przyczyn było demonstrowanie niechęci do komuny, co ograniczało bazę członkowską i zniechęcało osoby mentalnie lub politycznie związane z PRL. Później jej to przeszło i UP niejednokrotnie wchodziła w sojusze z SLD, ale jako nieporównywalnie słabszy partner, zaś na koniec jako przystawka.

Nie powiodła się próba odbudowania PPS. W wyborach 1991 roku jej członkowie kandydowali do parlamentu z listy Solidarności Pracy, ale żadnemu nie udało się zdobyć mandatu. W następnych wyborach (1993), jako uczestnik koalicji SLD, zdołała wprowadzić do parlamentu 4 posłów i jednego senatora. W trak-cie kadencji doszło do nich jeszcze 4 posłów i 2 senatorów.  Również w wyborach w roku 1997 socjaliści wprowadzili 3 swoich członków do Sejmu i 2 do Senatu.
PPS nie weszła do utworzonej na gruzach koalicji partii SLD, co było uzasadnione nie tylko misją depozytariuszki wielkiej tradycji, ale i zauważalnym już wtedy dryfowaniem kierownictwa SdRP na prawo. Poczynając od 2001 roku próbowała tworzyć listy wyborcze własne lub we współpracy z innymi, mniejszymi partiami lewicowymi, jednak uzyskiwały one znikome poparcie. W późniejszym okresie PPS pogrążyła się w wewnętrznych swarach, co spowodowało jej marginalizację.

Zarówno UP, jak i PPS, posiadały dość silne organizacje młodzieżowe. Ich działaczki i działacze zniesmaczeni tym, co działo się w „dorosłych” partiach, oderwali się od nich i zorganizowali w stowarzyszenie Młodzi Socjaliści, z którego po jakimś czasie wyewoluowała partia Razem.

Ruch anarchistyczny zaczął się w Polsce odradzać jeszcze w latach 80 XX w. Powstał wówczas Ruch Społeczeństwa Alternatywnego, potem Międzymiastówka Anarchistyczna, która przekształciła się w Federację Anarchistyczną. Aktualnie FA ma oddziały m.in. w Warszawie, Poznaniu, Łodzi, Rzeszowie, Krakowie i Wrocławiu. Anarchistyczne zabarwienie posiadają związki zawodowe Inicjatywa Pracownicza oraz Związek Syndykalistów Polskich.

Próby odtworzenia partii komunistycznych nie przyniosły znaczącego sukcesu. W pewnym momencie Komunistyczna Partia Polski osiągnęła wprawdzie liczbę członków bliską tysiącu, a jej pojedynczy członkowie kandydowali (bez powodzenia) z list SLD i PPP, jednak pozostawała i pozostaje na marginesie życia politycznego. Niewątpliwie przyczyniły się do tego obciążenia historyczne oraz jawne afirmowanie J. Stalina i Korei Pn. Dotyczy to również pojawiających się od czasu do czasu (i aktywnych głównie w internecie) innych inicjatyw o charakterze komunistycznym.

Organizacjami o profilu trockistowskim były (są nadal?) Alternatywa Socjalistyczna oraz Nurt Lewicy Rewolucyjnej, publikujący do czasu w Internecie swoje pismo „Dalej!”. Trockiści nierzadko stosowali taktykę entryzmu (przenikania do innych partii, zdobywania w nich wpływów i wykorzystywania ich do własnych celów) w stosunku do PPP i PPS.

Coraz bardziej wątpliwa lewicowość SdRP/SLD, tendencje monopolistyczne i rosnące zadufanie jej działaczy, stanowiły impuls dla kolejnych prób stworzenia dla niej alternatywy z lewa. Podjęto ich całkiem sporo: Krajowa Partia Emerytów i Rencistów, Antyklerykalna Partia Postępu „Racja”, Ruch Ludzi Pracy (związany z OPZZ), Ruch Odrodzenia Gospodarczego im. Edwarda Gierka i całkiem sporo innych, jednak żadna nie zdołała zbudować solidnych struktur i osiągnąć rozpoznawalność, pozwalającą na skuteczny udział w wyborach.

Koalicja Sojusz Lewicy Demokratycznej istniała do 1999 r., kiedy to na jej gruzach powstała partia o tej samej nazwie. Ta decyzja była, moim zdaniem, podyktowana głównie dążeniem działaczy SdRP do uzyskania już nie dominującej pozycji, a wyłączności po lewej stronie polskiej sceny politycznej. Ów manewr nie do końca się udał, bo już w roku 2011 SLD poczuł się zmuszony zawrzeć koalicję z UP. Zdobyła ona ponad 41% głosów i 216 miejsc  w Sejmie (zaś lista PPS 0,25% głosów). Był to największy sukces lewicy w wolnych wy-borach w historii Polski.

Jego skala, a także dwukrotny wybór A. Kwaśniewskiego na Prezydenta RP, powinny prowadzić do następujących wniosków:

  1. nie jest prawdziwa teza o trwałej prawicowej orientacji polskiego społeczeństwa,
  2. utrzymuje się nośność idei postępu, wolności, równości i sprawiedliwości społecznej, powszechności świadczeń społecznych, świeckiego państwa,
  3. istnieje duże zapotrzebowanie na siłę polityczną, zdolną do reprezentowania ekonomicznych i społecznych interesów warstw proletariackich (mówiąc inaczej – gorzej sytuowanych pod względem materialnym),
  4. można wygrywać wybory bez poparcia Kościoła katolickiego, a nawet wbrew stanowisku kleru,
  5. nadal istniała i była możliwa do politycznego wykorzystania nostalgia za PRL, natomiast odwoływanie się do etosu Solidarności nie dawało już znaczących profitów wyborczych.

Niezależnie od tych sprzyjających okoliczności, rychło ujawniły się słabości partii powstałej na gruzach szerokiej koalicji lewicowej i już po 4-5 latach zmusiły partię SLD do zawiązywania sojuszy oraz włączania do nich tzw. planktonu, który na co dzień był lekceważony i blokowany. Większość działaczy SLD/Nowej Lewicy nie zrozumiała do dzisiaj, że w dobrze pojętym interesie ich partii nie leży wasalizacja mniejszych ugrupowań, lecz przeciwnie – zachowanie (lub uzyskanie) przez nie pełnej podmiotowości politycznej. Tylko takie mogą być efektywnymi sojusznikami i na zasadzie synergii poprawić wynik wyborczy.

Płyną z tego kolejne wnioski:

      6. samo mnożenie szyldów w nazwie koalicji nic w praktyce nie daje,
      7. pluralizm ideowy i polityczny na lewicy jest stanem naturalnym, który należy uznać i respektować.

Niestety, wnioski albo nie zostały wyciągnięte, bo nikt nie chciał lub nie potrafił tego zrobić, albo zostały zlekceważone.

Andrzej Korona

cdn

Poprzednie odcinki

Część 1 - Skala porażki