Wybory po wyborach, czyli co dalej z polską lewicą?
Część 3 - Sfera ideologiczna oddana walkowerem
Uczestnicy ostatniego zjazdu PZPR wyprowadzili sztandar bez pogłębionej analizy przyczyn historycznej klęski próby budowy socjalizmu na modłę leninowską. Wywodząca się z tego środowiska SdRP, a później partia SLD, nie nadrobiły tego braku i nie były w stanie znaleźć trafnej odpowiedzi ani na pytania o przeszłość, ani na współczesne wyzwania, bowiem kompletnie zaniedbały potrzebę tworzenia i wspierania ośrodków refleksji ideowej oraz myśli politycznej, jak również instrumentów propagandowych. Natomiast pozostałe formacje lewicowe były zbyt słabe, by to uczynić.
Po roku 1989 został skonfiskowany prawie cały majątek PZPR. Likwidacji uległa Akademia Nauk Społecznych (d. WSNS) i pozostałe placówki naukowe, a także RSW „Prasa – Książka – Ruch”, która była wydawcą wielu tytułów prasowych. Duża ich część została rozdzielona pomiędzy zwycięskie ugrupowania i po jakimś czasie zniknęła z rynku.
Jedyną organizacją skupiającą naukowców i ludzi kultury, która została powołana w ramach PZPR i po zmianach organizacyjnych przetrwała do dzisiaj, jest krakowska Kuźnica. Obecnie jest to stowarzyszenie, tworzące płaszczyznę ponadpartyjnej debaty i refleksji intelektualnej polskiej lewicy, wydające kwartalnik „Zdanie” (który w postaci elektronicznej można kupić w sklepie internetowym „Przeglądu”).
Nie udało się przedłużyć żywota tygodnika „Sprawy i Ludzie” wydawanego w latach 1982 – 1989 we Wrocławiu, w którym obok dziennikarzy publikowali naukowcy o orientacji marksistowskiej. Przez jakiś czas pismo ukazywało się jako miesięcznik, ale nie otrzymało wsparcia i nie zdołało się utrzymać na rynku.
W roku 1990 pojawił się satyryczno-polityczny tygodnik „Nie”, założony przez J. Urbana. Był i jest bardzo krytyczny wobec klerykalizmu i innych aspektów życia we współczesnej Polsce, w tym również działań lewicy. W ważnych momentach wspierał jednak SdRP/SLD. W okresie największej popularności miał nakład ponad 700 tys., obecnie jest on wielokrotnie niższy.
W latach 1990 – 2008 ukazywał się miesięcznik „Dziś”, redagowany przez M.F. Rakowskiego, wydawany przez spółkę Urma.
W roku 2001 powstał portal lewica.pl, sytuujący się wyraźnie na lewo od SLD. Posiada rozbudowany dział publicystyczny, a przez dłuższy czas systematycznie zamieszczał również bieżące wiadomości i umożliwiał prowadzenie nieskrępowanych dyskusji przez zarejestrowanych użytkowników. Były one niekiedy gwałtowne, więc zaczęto je moderować, a to z kolei – jak się wydaje – zapoczątkowało spadek popularności portalu.
W Warszawie od roku 2002 rozwija ożywioną działalność środowisko skupione wokół pisma „Krytyka Polityczna”, które obecnie posiada formę magazynu internetowego. Wykazuje aktywność kulturalną i oświatową, również poza stolicą. Prowadzi działalność naukowo-badawczą, wydaje sporo książek.
Fundacja Oratio Recta jest wydawcą obecnie jedynego w Polsce, konsekwentnie lewicowego tygodnika „Przegląd”, ukazującego się od roku 1999 i stanowiącego kontynuację założonego w roku 1992 „Przeglądu Tygodniowego”. Głównym tematem licznych książek, wydawanych przez tę fundację, są kwestie historyczne.
Od 2005 roku działa we Wrocławiu Ośrodek Myśli Społecznej im. Ferdynanda Lassalle’a. Jest to niezależne stowarzyszenie, którego celem jest upowszechnianie idei sprawiedliwości społecznej, pokoju, praw człowieka i zrównoważonego rozwoju. Swoje cele realizuje poprzez organizację konferencji, seminariów, szkoleń i warsztatów, działalność badawczą, wydawniczą i publicystyczną oraz kampanie społeczne.
Od roku 2006 ukazuje się polska wersja miesięcznika, a od 2019 dwumiesięcznika „Le Monde diplomatique”. Jego wydawcą jest Fundacja Instytut Wydawniczy „Książka i Prasa”. Pismo jest w około 2/3 objętości tłumaczeniem wersji francuskiej, natomiast pozostałą zawartość stanowią oryginalne polskie teksty oraz przedruki z innych periodyków.
Powstała w 2016 roku Fundacja Naprzód za główny cel stawia stworzenie przestrzeni dialogu pomiędzy różnymi środowiskami polskiej lewicy. Jest członkiem Europejskiej Sieci na Rzecz Alternatywnego Myślenia i Dialogu Politycznego – transform!, powiązanej z Partią Europejskiej Lewicy. Wydaje kwartalnik „Nasze Argumenty”, prowadzi internetowy serwis społeczno-polityczny nargumenty.pl, którego celem jest popularyzacja alternatywnej narracji politycznej, spraw pracowniczych, różnych form samoorganizacji, spółdzielczości, partycypacji pracowniczej w zarządzaniu oraz kultury i sztuki zaangażowanej.
W roku 2020 zostało zarejestrowane stowarzyszenie Historia Czerwona stawiające sobie za cel promowa-nie wiedzy o historii najnowszej, a w szczególności historii ruchu robotniczego oraz walkę przeciwko fałszowaniu historii i wykorzystywaniu jej do bieżących celów politycznych.
To są bodaj najważniejsze polskie lewicowe think tanki i wydawnictwa. Wszystkie bez wyjątku są niezależne od partii politycznych, co jest bez wątpienia czymś pozytywnym, natomiast bardzo negatywnie należy ocenić znikome zainteresowanie wynikami ich prac ze strony kierownictw i działaczy partyjnych.
Bez wielkiej przesady można stwierdzić, że współczesne polskie partie lewicowe, zaliczane do głównego nurtu, były i są wyjałowione ideologicznie oraz niezdolne do rzetelnej refleksji politycznej. Jeśli nawet posiadają deklaracje ideowe oraz programy niesłużące tylko doraźnym, wyborczym celom, na co dzień nikt nimi specjalnie się nie przejmuje. W partiach kanapowych przykłada się do tych spraw większą wagę, jednak najczęściej stanowi to sztukę dla sztuki. Na tym tle pozytywnie wyróżnia się Razem, ale płaci za to przylepieniem etykietki lewaków przez mainstreamowe mass media.
Żeby być sprawiedliwym, trzeba powiedzieć, że owe słabości dotykają nie tylko polską lewicę, jednak z różnych powodów są u nas bardzo nasilone. Pierwszym z nich wydaje się zagubienie ideowe. Historyczna klęska próby zbudowania ustroju sprawiedliwości społecznej na modłę komunistyczną przesłoniła fakt, że np. w krajach skandynawskich, które bardzo długo były rządzone przez partie socjaldemokratyczne, w ramach gospodarki kapitalistycznej udało się wprowadzić w życie wiele rozwiązań o charakterze socjalistycznym. Z pewną dozą sarkazmu można stwierdzić, że w Polsce po przełomie ustrojowym spora część komunistów obwołała się socjaldemokratami, nie bardzo zaprzątając sobie głowy co to powinno znaczyć i płynnie dokonała przeskoku do kawiorowej socjaldemokracji.
Konia z rzędem temu, kto potrafi zdefiniować dalekosiężne cele naszej dzisiejszej lewicy, patrząc nie tylko na dokumenty programowe, ale i oceniając działalność partii, które dochodziły do władzy w państwie oraz w samorządach. Chodzi tu nie tylko o określenie celu, który (podobno) jest niczym, ale i zorientowanie się, o co chodzi w ruchu, który ma być wszystkim. SdRP i SLD nie tylko ochoczo uczestniczyły w budowie kapitalizmu, w tym prywatyzacji majątku narodowego, ale i w redukowaniu redystrybucji dochodu narodowego i świadczeń społecznych, a także w umniejszaniu praw pracowniczych. Czołowi działacze tych partii uparcie dążyli do pozbycia się etykietek postkomunistów, m.in. poprzez nawiązywanie kontaktów biznesowych i towarzyskich z kształtującymi się elitami III Rzeczypospolitej.
Intelektualna oraz ideowa bezradność wobec wyzwań, stworzonych przez upadek tzw. systemu socjalistycznego, narastanie w Polsce nierówności społecznych i postępującą globalizację, a także miażdżącą prze-wagę prawicowych narracji w kwestiach ekonomicznych i społecznych, spowodowała praktyczne porzucenie tradycyjnie rozumianej misji lewicy i przesunięcie zainteresowań w stronę problemów płciowości, LGBT, feminizmu i tzw. uchodźców. Jeśli idzie o tych ostatnich, należy zauważyć, że przeciwstawiając się zawracaniu i żądając przestrzegania prawa do azylu, aktywistki i aktywiści nie zaprzątają sobie głów przedstawieniem propozycji rozwiązania realnych problemów organizacyjnych, ekonomicznych i społecznych, związanych z napływem nielegalnych imigrantów, które są obserwowane w krajach Europy zachodniej.
Faktem jest, że partie lewicowe nie podjęły na serio walki ideologicznej, pozwoliły narzucić społeczeństwu prawicowy dyskurs zarówno w ocenie przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, jak i gospodarki oraz praw człowieka. W rezultacie wielu Polaków, zwłaszcza należących do młodszego pokolenia, jest przekonanych, że w PRL istniał komunizm, panował totalitaryzm i szara (ewentualnie siermiężna) rzeczywistość, a przez te 44 lata na półkach sklepowych stał tylko ocet. Jakikolwiek przejaw lewicowości to dla nich lewactwo.
SdRP i SLD całkowicie zaniedbały tworzenie i utrzymanie instrumentów propagandowych. Nie potrafiły zapewnić nawet stabilnego funkcjonowania dziennika „Trybuna”, z którego, po wielu zmianach właścicieli oraz redakcji, pozostał już tylko portalik internetowy. W stopce możemy przeczytać, że Dziennik Trybuna jest organem prasowym, ale nie za bardzo wiadomo czyim, bo znaczną część zajmują w nim anglojęzyczne materiały AP Xinhua. W czasie, kiedy piszę te słowa, po polsku jest dostępne przemówienie programowe, wygłoszone przez Xi Jinpinga podczas ceremonii otwarcia III Forum Pasa i Szlaku.
Jedyną znaczącą inicjatywą wydawniczą, którą da się jakoś powiązać z rządami SLD, był tygodnik „Wiadomości Kulturalne”, ukazujący się w latach 1994-98.
O ile niepowodzenia w tworzeniu i utrzymaniu prasy drukowanej oraz zaniechanie prób powołania profesjonalnej telewizji i radia można od biedy tłumaczyć brakiem odpowiednich środków finansowych, nie da się tego uczynić dla wyjaśnienia oddania walkowerem internetu. W tej sferze koszta są niewielkie, nie potrzeba super profesjonalnego sprzętu, lokali, można oprzeć się na pracy wolontariuszy. Doskonale zrozumiała to prawica różnych odcieni, dlatego na YouTube i innych platformach można znaleźć wiele kanałów serwujących bieżące wiadomości, publicystykę na tematy historyczne i współczesne, ekonomiczne i polityczne, filmy, podcasty itp.
Ich lewicowych odpowiedników ze świecą szukać. Owszem, lewicowi politycy wykazują silne parcie na szkło, chętnie zamieszczają na swoich fanpage'ach filmiki z nagraniami wywiadów, udzielonych w studiach profesjonalnych stacji telewizyjnych i rozgłośni radiowych, ale (poza nielicznymi wyjątkami) nie kuszą się na nagrywanie Q&A czy podcastów. Należy tutaj zauważyć, że (w odróżnieniu od działaczy socjalistycznych i komunistycznych sprzed II wojny światowej) prawie w ogóle nie uprawiają oni publicystyki.
Bardzo nisko należy ocenić aktywność politycznych działaczy lewicy w sferze kultury. Idzie tu nie tylko o rezygnację z organizowania własnych imprez, ale również wspierania takich inicjatyw, jak np. Krakowski Chór Rewolucyjny, czy nawet korzystanie z gotowców. Przez wiele lat lewica nie zauważała imprez organizowanych przez WOŚP, jej działacze nie byli widoczni ani podczas publicznych zbiórek, ani na Przystanku Woodstock/Poland Rock Festival. Wyjątek stanowi tutaj stowarzyszanie Nigdy Więcej, systematycznie ustawiające stoisko i organizujące rozgrywki sportowe pod hasłem Wykopmy rasizm ze stadionów.
Rezultatem tych wszystkich zaniechań jest brak podstaw teoretycznych oraz jasnej wizji celów średnio i długofalowych polskiej lewicy. Już samo to pojęcie zostało rozmyte, zawieszone w próżni, może oznaczać wszystko i zarazem nic. Zatem najlepszym podsumowaniem tej części rozważań mogą być słowa T. Boya-Żeleńskiego gdzie zatraca się pojęcie, tam i sama rzecz umiera.
Andrzej Korona
cdn
Poprzednie odcinki
Część I - Skala porażki
Część II - Niezłe złego początki