Kochani Nauczyciele! Nauczajcie myślenia. Kształtujcie wolę poznania, rozwoju, pragnienie samostanowienia i wolności. W tym celu korzystajcie z rozumu oraz intuicji, a nie z narzucanych Wam politycznie kłamstw. Nie dajcie się tłamsić i indoktrynować. Ratujcie etos tego pięknego zawodu.

Przypominamy też garść refleksji Anety Wybieralskiej związanych z obecnym ministrem oświaty. Niestety, nadal aktualnych.

Gdy uczyć będziemy ludzi, jak powinni myśleć, a nie wiecznie, co powinni myśleć, unikniemy wielu nieporozumień – Georg Christoph Lichtenberg

Niby racja. Ten, kto ma rację, niech stawia kolację – mawiają. No to, szanowny panie Lichtenberg, stawiaj pan. Jesteś pan wybitnym fizykiem, satyrykiem i anglofobem epoki oświecenia, to męcz się pan z tymi wydumanymi mądrościami. Albo oświeć mnie pan i wymyśl, jak spowodować, by ktoś w moim kraju zaczął myśleć.

Może chociaż jakaś maleńka podpowiedź? Wzór matematyczny, fizyczny, astrologiczny? Kolacja stawiana będzie wprawdzie po sąsiedzku, ale na wschodzie. Pana mądrości nie przelazły przez granicę na Odrze i Nysie. Nie przepłynęły paru metrów Bałtyku, nie przejechały na pace wypchanego towarami tira.

Powiedz pan nam, co znaczy „myśleć”, bo ja – leciwa polska niewiasta, aczkolwiek od dawna pozbawiona cnót niewieścich – kompletnie pana nie rozumiem.
Może będzie panu łatwiej, gdy ja powiem panu, jak jest tutaj.

Oto na jednym stolcu ministerialnym zasiadł pewien człowiek, chyba, który wiecznie niesie krużganek oświaty. Niesie, roznosi, przynosi i wynosi. Wymyślił coś, co nazwano dumnie „lex Czarnek”, a jego samego – autora wiekopomnego dzieła – okrzyknięto wybitnym, geniuszem i najlepszym ministrem do spraw edukacji, jaki chadzał po polskiej ziemi od odzyskania niepodległości. (Z mojej wiedzy wynika, że to ta niepodległość od 1918 roku. Chyba).

Idąc dalej tym tropem, zaryzykowałabym twierdzenie, że gość jest absolutnym debeściakiem od czasów KEN – Komisji Edukacji Narodowej, właściwie Komisji nad Edukacją Młodzi Szlacheckiej Dozór Mającą. Pewnie słyszał pan o czymś takim, bo to dawno temu było. Gdyby jednak nie, to przypomnę za Wikipedią: KEN był centralnym organem władzy oświatowej w Polsce, zależnym tylko od króla i Sejmu, powołanym w Rzeczypospolitej Obojga Narodów przez Sejm Rozbiorowy 14 października 1773 roku na wniosek króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Komisja Edukacji Narodowej była zarazem pierwszą w Polsce, jak i w całej Europie władzą oświatową o charakterze współczesnego ministerstwa oświaty publicznej. Tak jak teraz nasz narodowo-edukacyjny geniusz.

No to mamy powtórkę tamtego ciała. A ciało słowem się stało. Głoszonym, pisanym i prawie przegłosowanym. Akurat wróg stanął u bram, to leksy inne weszły w życie galopem. Oto ciało zadecydowało, że w narodowych szkołach wprowadzi tak daleko idące zmiany, że ich realizacja i skwapliwe wykonanie nie pozwala już na uczenie czegokolwiek, tym bardziej myślenia.

Bo pod kolumnami wspomnianego wyżej krużganka można się tylko modlić. Najlepiej do prezesa albo innego patrona od cudów. To nie grecka bowiem agora, by udawać jakiegoś Greka i myśleć. Tylko jedynie słuszna katonarodowa szkoła. Tu nie ma miejsca na myślenie. Nie po to przecież niesie się krużganki.

Panie profesorze Lichtenberg, u nas nie ma nieporozumień. Porozumień także nie ma, bo takowe a priori zamieciono pod dywan.

Kiedyś było Porozumienie Centrum, ale się zbyło. Ostał im się jeno złoty róg i czarny kot. Na zrębach tego powstało gremium prawe, sprawiedliwe i najmądrzejsze na świecie. Gremium mówi jednym głosem, a myśli jednym grzybem. Jeśli w ogóle.

Tyle, panie, u nas.

A tak w ogóle, to nie potrzebujesz pan polskiej sprzątaczki (praczki, kucharki, kawiarki, asystentki)? Skoczyłabym do pana na trochę, popracowała na miskę ryżu, a przy niemieckiej kolacji wytłumaczyłby mi pan, co to jest myślenie i jak powinno się go używać.

Pozdrawiam serdecznie. Myśl pan dalej.

*

Wszystkich, będących w Warszawie, redakcja pragnie również zaprosić do wsparcia protestu nauczycieli, zaplanowanego na 15 października pod siedzibą MEN w Alei Szucha.