Ludzie tworzą wspólnoty. Tworzą rodziny. Tworzyli plemiona. Tworzą państwa. Teraz budują wspólnotę globalną – globalną cywilizację. Pewnie dzieje się tak dlatego, że po prostu tak są skonstruowani - że taka jest logika istnienia i ewolucji białka. Inaczej pewnie być nie może. Cywilizacja ludzka jest w jakimś sensie wyjątkowa nie tylko dzięki temu, że człowiek uzyskał od ewolucji mutacje pozwalające mu posługiwać się narzędziami, mową i w efekcie myśleniem abstrakcyjnym, ale także dlatego, że należy do grupy zwierząt społecznych. Obdarzonych instynktem stadnym. To potencjalnie nasza siła - jedna z wielkich potencji ludzkości.
Każda wspólnota, aby istnieć, tworzy swój SYSTEM społeczny.
Swoje zasady i prawa. (O istocie wspólnotowości pisałam też niedawno w tekście „Wolność słowa – ściema nowa”). Pewnie równie nieuniknione jest to, że ten proces nie przebiega płynnie. Rozwijamy się, nie będąc w stanie uniknąć wzlotów i upadków, triumfu umysłu i zacofania, złotych epok i czasu upadku. Takie upadki w skali rodziny to nasze osobiste doświadczenia. W skali większych formacji społecznych, dajmy na to państw, to problem milionów ludzi - to wojny, regionalne pandemie, głód, czasy ucisku i niewoli dotyczące milionów ludzi. Ale teraz nasza wspólnota jest już globalna. Globalne będą zatem skutki jej upadku.
A upadek jest oczywisty. Wszak każdy system upada. Upada w szczególnie dramatycznym scenariuszu wtedy, kiedy jego katalizatorem jest walka słabnących i walczących o dominację imperiów.
Kapitalizm także musi upaść. A jego upadek ze względu na globalną skalę, rozwój środków technicznych, liczbę ludzi na Świecie i kończące się zasoby Ziemi, będzie wyjątkowo bolesny. Powodem upadku systemu będą nie tylko nadchodzące, wynikające z kapitalizmu wojny i niepokoje społeczne, ale co także nieuniknione, wpisana w logikę kapitalistycznej gospodarki dewastacja zasobów naturalnych Ziemi.
Logicznym powodem – istotą i sensem - tworzenia systemów obowiązujących w danej wspólnocie powinno być oczywiście zapewnienie tym wspólnotom trwania, a tworzącym go ludziom względnego bezpieczeństwa i dobrostanu.
Niestety jak na razie takie stany ludzkiej cywilizacji to sytuacje incydentalne, krótkotrwałe i wyjątkowe. Zawsze trafia się grupa skłonnych do przemocy chciwców i spryciarzy, której udaje się tak ukształtować obowiązujące wszystkich zasady (prawa), żeby działały przede wszystkim na ich korzyść, a nie na korzyść ogółu. A to, jak pokazuje historia, kończy się źle.
Ale ja jestem marzycielką i optymistką. Bo wierzę, że ludzkość przetrwa, choć w bardzo okrojonym składzie i stworzy następny system po turbo-kapitalizmie, który będzie znacznie lepszą wspólnotą. Stworzy system sprawiedliwy i racjonalny: system, który działa na rzecz i w interesie wszystkich członków ludzkiej wspólnoty. To nie tylko możliwe, ale okaże się w kontekście rozmiarów apokalipsy także jedynie logiczne i wyraziście konieczne. Wreszcie zmądrzejemy.
Mogę Wam to śmiało obiecać i przyrzec, bo jeśli się mylę, to i tak za swoje słowa nie poniosę żadnych konsekwencji :-P. Mnie przy tym już nie będzie.