- Pyszne działa w ten sposób, że stały czas zmienia zasady – daje i zabiera całkowicie arbitralnie. Pracownicy nigdy nie mogą być pewni, czy dostają coś na stałe, czy może na chwilę. Chcemy to zmienić i to jest jeden z naszych pierwszych postulatów – mówi Łukasz Ostrowski, organizator związkowy z Konfederacji Pracy, współtwórca związku zawodowego kurierów jeżdżących dla Pyszne.pl.

Kto wpadł na pomysł, żeby stworzyć związek zawodowy dostawców jedzenia? Jakie postulaty mają kurierzy?

Ta idea gdzieś krążyła w Konfederacji Pracy. Ja też wcześniej chciałem zająć się organizowaniem związku, a wcześniej miałem styczność z organizatorami związkowymi. Wtedy jednak nie miałem jeszcze dojścia do samych kurierów. Potem poznałem Stanisława Kierwiaka, który teraz jest przewodniczącym tego związku. Wcześniej był zaangażowany w nieco innego typu działania na rzecz pracowników, np. składanie skarg do Państwowej Inspekcji Pracy.

Zaczęliśmy współpracować i wtedy pojawił się też pomysł, jak dotrzeć do kurierów. Jeśli dobrze pamiętam, wpadł na niego Michał Lewandowski, przewodniczący Konfederacji Pracy. Chodziło o to, żeby zorganizować akcję zamawiania jedzenia, a potem porozmawiać z kurierami, którzy je przywiozą. Zamówiliśmy zatem jedzenie od ok. 60 kurierów...

… i zaczęliście z nimi rozmawiać o tym, dlaczego warto założyć organizację związkową? Jak reagowali?

Bardzo różnie, ale... więcej było jednak pozytywnych reakcji, co wręcz nas zaskoczyło. Obawialiśmy się, że pomysł się nie spodoba, że reakcje będą wręcz wrogie. Tymczasem młodzi kurierzy byli zainteresowani, co to za akcja i często udawało się dłużej z nimi porozmawiać. Robili sobie przerwę i rozmawiali z nami. Z drugiej strony było kilka reakcji bardziej sceptycznych. Spotkaliśmy kilku kurierów, którzy przyzwyczaili się, że ciężko pracują i dzięki temu jakoś sobie radzą.

Rozmawialiśmy raczej z Polakami, czy z migrantami, cudzoziemcami?

Żeby pracować dla Pyszne, trzeba obowiązkowo znać język polski. Dlatego jeśli zdarzają się cudzoziemcy, to są to ludzie z Białorusi i Ukrainy. Jest ich trochę mniej niż 50 proc. wszystkich pracowników, czyli większość to jednak Polacy.

To mit, że praca kuriera to tylko praca tymczasowa. Owszem, są pracownicy sezonowi, którzy chcą sobie dorobić w wakacje, ale znacznie częściej zdarzają się osoby, którzy chcą tu zostać dłużej. Albo takie, dla których Pyszne to praca numer dwa, pozwalająca dorobić dodatkowe pieniądze, równie ważna, co podstawowa praca. Da się to pogodzić, ponieważ w Pyszne wskazuje się czas, kiedy jest się dyspozycyjnym.

I ci ludzie, od których zamówiliście jedzenie, zostali potem związkowcami?

Aż tak łatwo nie było... Musieliśmy również pisać do ludzi w mediach społecznościowych. Środki komunikacji typu Telegram przy pracy platformowej są niczym kiedyś stołówki robotnicze na zakładach. Tam ludzie się spotykają, gromadzą, organizują. Oczywiście na Telegramie nie było tak łatwo zdobywać zaufania kurierów, bo jednak komunikacja na żywo to co innego. Ale i tam udało nam się znaleźć pewną liczbę zainteresowanych.

Udało nam się przebić barierę w organizowaniu związków w branżach, w których pracownicy są zatrudnieni na umowę zlecenie. Tam obowiązuje wymóg, w sumie dość absurdalny, że pierwsze 10 osób musi mieć dodatkowo po 6 miesięcy stażu pracy.

Jakie są zatem pierwsze postulaty związku zawodowego kurierów dowożących jedzenie?

Niedługo spotkamy się z firmą, która odpowiedziała pozytywnie na chęć spotkania. Zobaczymy, jak to spotkanie rzeczywiście będzie przebiegać, czy firma podejdzie do tych rozmów z taką otwartością, jak zadeklarowali w mailach.



Chcemy najpierw zażądać przywrócenia dodatków stażowych i wpisania ich do umowy. Dotychczas dodatki stażowe istniały – po mniej więcej roku stażu pracy dochodziło ok. 3 zł dodatku do godziny pracy. Natomiast obecnie firma wykorzystała fakt, że płaca minimalna w Polsce ma zostać podwyższona i ogłosiła już teraz podwyżkę stawki godzinowej. Tyle, że ta podwyżka odbyła się kosztem dodatków stażowych, które już doliczane nie będą. Wszyscy mają zarabiać standardowe 23,70. Myślę, że żądanie, by wrócił dodatek, który już kiedyś normalnie funkcjonował, nie jest wygórowane i mam nadzieję, że firma będzie gotowa pójść w tej kwestii na jakąś ugodę.



Chcemy też wpisać te stawki do umowy, ponieważ Pyszne działa w ten sposób, że stały czas zmienia zasady – daje i zabiera całkowicie arbitralnie. Pracownicy nigdy nie mogą być pewni, czy dostają coś na stałe, czy może na chwilę. Tak było rok temu z dodatkami weekendowym i za pracę w okresie zimowym. Teraz ta sama historia powtarza się z dodatkiem stażowym, więc od niego zaczniemy.

Druga, bardzo ważna rzecz, to zakres i forma pracy. Już jakiś czas temu w Pyszne ustanowiono nieformalną zasadę, że zaczyna się na swoim własnym rowerze pracować z domu i wykonuje się pracę w swojej dzielnicy. Tak przynajmniej to było przedstawiane. Natomiast później wielokrotnie okazywało się, że praca wcale nie ogranicza się do żadnej strefy. Słynny, nieprzenikniony komputerowy algorytm platformy dokonywał za to jakichś dziwnych decyzji i przydzielał ludziom zlecenia 12 km dalej.

Czyli, jeśli mamy się trzymać przykładu Warszawy, kurier mógł być przekonany, że pracuje tylko na Ursynowie, a tu dostaje zlecenia na Bielany.

Coś w tym stylu. Owszem, to nigdy nie było w umowie, że pracuje się tylko w określonej dzielnicy, ale tak sprawa była przedstawiana. I pojawia się problem, bo po wykonaniu takiego zadania powrót, ta 12-kilometrowa droga powrotna, jest bezpłatna. Zimą jest to szczególnie uciążliwe. Kurierzy nie mogą sobie tak po prostu wsiąść z rowerem do autobusu, zdarzają się incydenty, że są wypraszani. Więc chcemy jakiejś rekompensaty pieniężnej za szczególnie uciążliwe powroty.

Algorytm potrafi pod koniec zmiany przydzielić zlecenie w bardzo odległej restauracji, z długim dojazdem do klienta. Powiedzmy, że do końca zmiany zostało kilkanaście minut, pół godziny. Algorytm jest w stanie przydzielić wtedy zlecenie, którego realizacja będzie trwała znacznie dłużej. Można teoretycznie poprosić koordynatora, żeby takie zlecenie zdjął, ale oni nie zawsze się zgadzają. Praca się wydłuża, ludzie są zdenerwowani, bo też mają swoje plany, chcieliby po zmianie gdzieś pójść, tymczasem nie wiedzą, kiedy tak naprawdę skończą.

A czy może się zdarzyć tak, że pracownik jest gotowy do pracy i nie ma tej pracy, nie ma dla niego zleceń?

To się raczej nie zdarza, bo w Pyszne obowiązuje stawka godzinowa. Dlatego firma nie zatrudnia nadmiaru pracowników, bierze tylu ludzi, ilu jest faktycznie potrzebnych, a czasem nawet za mało. Brak zleceń raczej nie występuje, firma zresztą nieustannie zachęca, żeby pracować, za wykonanie odpowiedniej liczby zadań są bonusy. Inna sprawa, że jeszcze niedawno te bonusy były zupełnie nierealistyczne, promowały pracę ponad ludzkie siły – żeby załapać się na spory bonus, trzeba było wyrobić ok. 250 godzin w miesiącu.

W Pyszne panuje jednak inna sytuacja, niż np. w Glovo, gdzie gwarantowanej stawki godzinowej nie ma, pracownicy walczą między sobą o zamówienia, a firma świadomie zatrudnia nadmiar ludzi.



Będziecie próbowali wchodzić z ideą założenia związku też na takie platformy, jak Glovo? Tam, gdzie jest jeszcze trudniej?

To kwestia przyszłości. Ja na pewno bardzo bym chciał coś takiego robić. Natomiast widzę to tak, że najpierw musimy coś osiągnąć tutaj, w Pyszne. Pracownicy muszą zobaczyć, że coś się da zrobić. Wtedy, mam nadzieję, pójdzie lawina i związki pojawią się też w innych firmach. Na razie sukcesem jest to, że zgłoszenia do naszego związku płyną już nie tylko z Warszawy, ale z miast w całym kraju.


Kto będzie waszym partnerem do dialogu o warunkach pracy? Samo Pyszne czy firmy-agencje pośrednictwa pracy?

Pewna liczba kurierów jest zatrudniona bezpośrednio przez Pyszne. Akurat w Warszawie jest to niewiele osób, ponieważ tutaj korzysta z usług agencji pracy Trenkwalder. To, że to rozproszenie zatrudnienia nie jest duże, ułatwia nam sprawę. Część kurierów jest zatrudnionych przez firmę Takeaway.com, czyli firmę-matkę, która w różnych krajach posługuje się różnymi nazwami: w Polsce Pyszne.pl, w Niemczech Lieferando i tak dalej.

Nasza komisja jest międzyzakładowa. Znaleźliśmy w jednym z zakładów 10 osób, które spełniają wymogi co do stażu pracy – wtedy z innych zakładów mogą dołączać nawet pojedyncze osoby. W Takeaway.com mamy niewielu członków w porównaniu z tym, ile dołączyło osób zatrudnianych przez Trenkwalder, ponieważ Takeaway, przynajmniej w Warszawie, zatrudnia tylko osoby z najdłuższym stażem. Niemniej dzięki temu, że komisja jest międzyzakładowa, mamy możliwość działania choćby w siedzibie Pyszne – realnym, fizycznie istniejącym miejscu w Warszawie. Możemy zażądać choćby tego, by pojawiła się tam tablica związkowa. Gdybyśmy zrzeszali tylko kurierów pracujących przez agencję, to Takeaway mogłoby nas odesłać, mówiąc, że to nie ten zakład pracy.

Próby organizowania się pracowników platformowych podejmowane są również w innych krajach, w Hiszpanii czy Niemczech miały miejsce zorganizowane protesty kurierów. Macie z nimi kontakt, wymieniacie się doświadczeniami?

Weszliśmy w kontakt z radą pracowniczą w Berlinie, która została założona relatywnie niedawno, kilka miesięcy temu. Ich sytuacja też jest trudna. Firma stosuje bardzo dużo antyzwiązkowych represji, dużo gorszych, niż u nas! Rozmawialiśmy z polskim kurierem pracującym w Berlinie, który został zwolniony przez firmę nielegalnie. Spodziewamy się, że niemiecki sąd przywróci go do pracy.

Sytuacja tej rady pracowniczej jest dość skomplikowana, bo w Niemczech rady działają obok związków zawodowych. A związek, który działa w tej firmie, jest... zintegrowany z systemem. Ma wpływy polityczne, związki z polityką, tymczasem rada pracownicza jest raczej anarchistyczna. Wracając jeszcze do represji antyzwiązkowych – firma pozwała radę o defraudację pieniędzy, ponieważ niemieckie prawo pracy stanowi, że kiedy rada lub komitet pracowniczy organizuje swoje wybory, to dostaje na ten cel określone fundusze. Firma oskarżyła tych pracowników, że pieniądze zdefraudowali, rzekomo wybory kosztowały za dużo. Ta sprawa jest cały czas w sądzie. U nas takich problemów na razie nie ma.

Kilka lat temu, gdy np. na grupach dla kierowców Ubera w mediach społecznościowych padały hasła: zorganizujmy się, zaprotestujmy, były zwykle kwitowane śmiechem. Albo komentarzami, że żeby więcej zarabiać, trzeba więcej pracować. Czy skoro teraz udaje się budować związek zawodowy kurierów, to znaczy, że w pracy platformowej coś się zmienia? Zmienia się nastawienie?

Oczywiście to nie dotyczy wszystkich. Jest część ludzi, którzy nadal są uprzedzeni do związków zawodowych czy protestów. Nadal stawiają na indywidualne formy przetrwania, np. podejmują pracę w kilku miejscach naraz. Ale część osób zaczyna podchodzić do sprawy inaczej.

Czy jednak to już zmiana jakościowa? Trudno mi porównywać te wcześniejsze próby działania w Uberze i nasz związek. Tak naprawdę to, czy uda się zorganizować ludzi zależy też od tego, jak intensywnie się próbuje, czy uda się znaleźć na początek choćby parę osób, które są otwarte na zmiany. Wiele osób reaguje sceptycznie i dopiero, kiedy jakaś organizacja już istnieje, zaczynają dostrzegać dobre strony organizowania się. Może więc nie tyle zmieniło się nastawienie, co po prostu wcześniej nikt nie próbował tak na poważnie organizować pracowników platformowych? Nie zapominajmy też, że Pyszne.pl jednak zatrudnia bezpośrednio ludzi. W Uberze rozproszenie pracowników jest nieporównywalnie większe.

Przyznam też, że nadal spotykam ludzi, którzy mają obawy, że jeśli przystąpią do związku, to zostaną zwolnieni. My powtarzamy, że nie ma takiego ryzyka. Członkostwo w związku może być  anonimowe.

Chcecie zatem walczyć o dodatki stażowe, chcecie skorygować najbardziej antypracownicze ruchy algorytmu, idziecie na rozmowy z firmą, co dalej?

Te rozmowy to jest rzecz, która jest pierwszym krokiem. Krok drugi: jak najbardziej rozbudować organizację. W Warszawie, w innych miastach. Zamierzamy prowadzić intensywną akcję zachęcania ludzi, rozmawiania z nimi, tłumaczenia, o co chodzi z naszym związkiem i dlaczego on powinien istnieć. Ludzie nie orientują się w prawie pracy, nie wiedzą, dlaczego istnienie związku powinno być dla nich ważne. Żeby związek przetrwał, jak najwięcej osób musi się do niego zapisać. To jest nasz cel na teraz.


 

Zgłoś problem

Jeśli masz problem w swoim miejscu pracy, chciał(a)byś poprosić o poradę z zakresu prawa pracy -
napisz do nas!

Na listy, na łamach portalu, w rubryce Poradnik Związkowca odpowiada jej autor.

Tomasz Rollnik jest związkowcem od 2006 r., przez 7 lat przewodniczył zakładowej komisji WZZ "Sierpień 80".