W Wielkiej Brytanii protestowali lub protestują kolejarze, pielęgniarki, nauczyciele akademiccy, pocztowcy i wiele innych zawodów. Teraz do tej listy można dopisać pracowników magazynowych firmy Amazon.
Konkretnie chodzi o magazyn w Coventry, którego załoga zdecydowała w referendum strajkowym, że po Nowym Roku przystąpi do strajku. To pierwszy taki przypadek w Wielkiej Brytanii. Pracownicy zatrudnieni w magazynach sprzedażowego giganta od dawna przekonują, że zakres ich obowiązków jest niewspółmierny do zarobków. Do tego zarobki te pożera inflacja. Nigdy jednak wcześniej nie było tak, by większość zatrudnionych zdecydowała się na strajk.
Frekwencja podczas referendum strajkowego wyniosła 63 proc. Za strajkiem byli prawie wszyscy głosujący - 98 proc.
- Pracownicy Amazona z Coventry przeszli do historii. Należy im się aplauz za ich odwagę i determinację - za walkę o to, co słuszne, w porażająco wrogim środowisku - powiedziała Amanda Gearing, działaczka związkowa z Amazona w Coventry.
Magazyn w Coventry zatrudnia 1400 osób. Już w lecie na jego terenie miał miejsce nieoficjalny protest. Widząc niezadowolenie załogi, szefowie zgodzili się wówczas podnieść stawkę godzinową o 50 pensów - do 10,5 funta. Rozumieli, że nie mogą sobie pozwolić na paraliż głównego magazynu, z którego towary są przesyłane dalej do tzw. fulfillment centres - i dopiero stamtąd do klientów.
Teraz pracownicy domagają się podwyższenia stawki godzinowej do 15 funtów.
Wskazują, że przy gwałtownie rosnących kosztach życia obecne stawki zmuszają ich do pracy w nadgodzinach, niemal bez chwili odpoczynku. Powodem niezadowolenia załogi jest również fakt, że przez całą pandemię magazyny Amazona działały bez przestojów. Pracowników magazynów towarowych zaliczano wówczas do kluczowych, niezbędnych w społeczeństwie zawodów. Satysfakcja finansowa jednak nie szła za tymi pochwałami.
Amazon przekonuje, że od 2018 r. stawka minimalna w firmie wzrosła o 29 proc. Przyznaje jednak, że najwyższa godzinowa stawka, na jaką mogą liczyć pracownicy na wyspach, to 11,45 funtów - i to tylko w niektórych magazynach. W Coventry akurat nie.
Strajk będzie miał miejsce w najbliższych tygodniach - po Nowym Roku. Amazon zapewnia, że nie będzie on w stanie zakłócić procesów realizowania zamówień. Pracownicy mają nadzieję, że będzie dokładnie odwrotnie i firma będzie musiała się z nimi liczyć.
- Na całym świecie robotnicy widzą, jak gwałtownie rosną koszty życia, ale Amazon odmawia podwyżek związanych z inflacją, wyciskając z obecnej sytuacji, ile się da. Każdy wie, że ta firma ma pieniądze, by sprawiedliwie wynagradzać pracowników - a jednak tego nie robi - skomentował sprawę James Schneider, dyrektor komunikacyjny Międzynarodówki Progresywnej (Progressive International), organizacji, która wspiera międzynarodową kampanię Make Amazon Pay (Niech Amazon Zapłaci).
Będziemy informować o rozwoju sytuacji.