Związkowcy z Konfederacji Pracy w Kauflandzie domagają się podwyżek w wysokości 1000 zł dla każdego pracownika. Negocjacje jeszcze w tym miesiącu.
Jeśli rokowania nie dadzą efektu, w Kauflandzie zawita mediator skierowany przez ministerstwo. A jeśli i on nie pomoże, załoga będzie głosować nad strajkiem.
1000 zł to nie wszystko. Konfederacja Pracy w Kauflandzie wysunęła również żądania zwiększenia zatrudnienia w marketach Kauflandu. Członkowie związku są przekonani, że obecnie pracowników w sklepach jest zwyczajnie za mało, co zmusza obecne załogi do szczególnego wysiłku. Kolejne postulaty to podniesienie kwoty odpisu na Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych oraz rekompensaty dla kobiet po urlopach macierzyńskich. O tym, że są one w Kauflandzie dyskryminowane, mówi od lat WZZ Jedność Pracownicza, a od niedawna także powstała w ostatnich miesiącach struktura Konfederacji Pracy.
Do pierwszego spotkania między związkowcami i przedstawicielami firmy miało dojść jeszcze przed świętami. Nie doszło.
- Kaufland Polska odwołał spotkanie, nie odpowiedziano na nasze pismo w tej sprawie. Oczekuje się od nas podpisania umów z karami w wysokości 25.000 zł za ujawnienie spraw, które Kaufland uzna za poufne. Nie możemy tego podpisać, to nielegalne i mogłoby utrudnić nam dodatkowo informowanie członków o sprawach pracowniczych - twierdzą związkowcy.
Przewodniczący Organizacji Międzyzakładowej OPZZ Konfederacja Pracy w Kauflandzie Wojciech Jendrusiak argumentuje, że nie ma podstaw prawnych, by uzależniać spotkanie związkowców z reprezentacją firmy od podpisania umowy podyktowanej przez pracodawcę, przewidującej w określonych przypadkach wysokie kary umowne. W zamian związek zaproponował złożenie oświadczenia, które w jego przekonaniu w zupełności zabezpieczyło interes pracodawcy.
- Spółka jednak nie zareagowała, a w konsekwencji do spotkania nie doszło - podsumowuje Wojciech Jendrusiak.
Kaufland skierował do mediów oświadczenie, w którym twierdzi, że do spotkania zaplanowanego na 3 kwietnia nie doszło z innych powodów.
Firma przekonuje, że to reprezentanci związku nie przybyli na umówione spotkanie i nie powiadomili, dlaczego ich nie będzie.
- Chcielibyśmy również podkreślić, że dokumenty, o których podpisanie prosiliśmy przedstawicieli organizacji związkowej, miały na celu tylko i wyłącznie ochronę poufnych informacji pracodawcy, o których byłaby mowa w trakcie spotkania - czytamy w oświadczeniu sieci handlowej.
Związkowcy zamierzają nadal prowadzić spór zbiorowy i jeszcze w kwietniu przystąpić do negocjacji z przedstawicielami Kauflandu. Jeśli te nie dadzą efekty, zgodnie z procedurą do firmy przybędzie mediator, a jeśli i wtedy nie zostanie wypracowane porozumienie - nie można wykluczyć referendum strajkowego i dalszego protestu.
Równocześnie bardziej krzepiące wiadomości dotarły do Konfederacji Pracy w Kauflandzie z PIP.
- PIP uznała odmowę wpuszczenia Zakładowego Społecznego Inspektora Pracy Jolanty Żołnierczyk do marketów Kaufland Polska, gdzie dokonywała kontroli, za naruszenie prawa. PIP skierowała sprawę do sądu karnego w celu ukarania menedżera marketu, który nie wpuścił wybranego przez pracowników inspektora i uniemożliwił przeprowadzenie kontroli - informują związkowcy. Organizacja podkreśla, że Kaufland najpierw starał się uniemożliwić wybór społecznych inspektorów pracy, a następnie utrudniał im wykonywanie obowiązków. - Joli Żołnierczyk nie udało się wtedy skontrolować marketów w województwie zachodniopomorskim oraz w Centrum Dystrybucji w Bydgoszczy - przypominają.