Protesty rolników trwają od tygodni w całej Europie - od Niemiec i Holandii po Rumunię i Grecję. W najbliższych tygodniach protestować zamierzają rolnicy z krajów, gdzie dotąd panował względny spokój, jak Hiszpania.

Wszędzie demonstranci wyrażają gniew z podobnych powodów: prowadzenie mniejszych gospodarstw zwyczajnie przestaje się opłacać. Nawet ekologiczne gospodarstwa przegrywają rywalizację z rolnymi koncernami, ceny dyktowane przez sieci sklepów nie czynią produkcji rolnej opłacalną, a otwarcie Europy na tańszą produkcję z Ukrainy (czyli również produkcję agrooligarchów) stało się dla rolników z państw Wspólnoty dodatkowym problemem. W tej sytuacji dodatkowe unijne wymogi dotyczące zielonych standardów produkcji czy anulowanie dotychczasowych ulg i dodatków dla rolników - jak w Niemczech - budzi tylko gniew. Rolnicy realnie boją się o swój byt.

Rolnicy belgijscy, holenderscy, hiszpańscy, portugalscy i niemieccy, którzy przybyli 1 lutego do Brukseli, skutecznie przyćmili szczyt unijnych przywódców. Bo i pokazywali swój gniew głośno i dobitnie.

Na ulicach Brukseli płonęły opony i słoma, w stronę siedziby europarlamentu poleciały jajka i obornik, a policja musiała gasić wzniecone ogniska. Rolnicy blokowali również główne ulice w mieście i drogi dojazdowe do belgijskiej stolicy.

- Chcemy zmian! Chcemy, aby rolnictwo było chronione, a nie, by podważano sens jego istnienia - powiedział dziennikarzom The Guardian Olivier Devalckeneer z Walońskiej Federacji Rolnictwa.

- Jesteśmy tu po to, żeby bronić naszego rolnictwa. Od trzech lat próbujemy bezskutecznie zwrócić uwagę belgijskiego rządu na nasze problemy. Musimy wreszcie się otrząsnąć i wraz z całą Europą walczyć o wspólną sprawę: o możliwość wykonywania zawodu rolnika dla nas i naszych dzieci - powiedziała PAP Isabel Proost, uczestniczka protestu, belgijska rolniczka.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, komentując sytuację, zapewniła rolników, że Unia wsłuchuje się w ich głos. Stwierdziła, że znaczna część unijnego budżetu jest przeznaczana na wsparcie dla rolników. Tyle tylko, że w warunkach neoliberalnej gospodarki rynkowej większość dotacji trafia do najsilniejszych graczy. Mniejsi, a nawet średni, rywalizację przegrywają. Przynajmniej część demonstrujących doskonale to rozumie - wśród transparentów były i takie z napisem "Wolny rynek zabija rolników".

Rolnicy z Europy Zachodniej obawiają się nie tylko konsekwencji dalszego bezcłowego handlu z Ukrainą, ale i zapowiadanej umowy o wolnym handlu z krajami zrzeszonymi w Mercosur. Protestujący w Brukseli mówili jasno: już teraz ich zarobki i zyski są bardzo niskie, a po wejściu w życie tej umowy rolnictwo w Europie znajdzie się pod jeszcze większą presją. Podkreślali, że standardy produkcji i jakości, które obowiązują europejskich producentów żywności, nie dotyczą ich kolegów po fachu z krajów Ameryki Łacińskiej. Nie tylko zresztą o umowę z Mercosur chodzi.

- To niesprawiedliwe, że rolnicy włoscy, portugalscy, hiszpańscy muszą konkurować z produktami, które nie spełniają norm fitosanitarnych i pochodzą z krajów, gdzie nie ma prawa, gwarantującego przestrzeganie praw człowieka - tak, jak to się dzieje w Maroku - podsumował hiszpański rolnik Jose Maria Castilla, cytowany przez portal farmer.pl.

Portugalczyk Duarte Miro, reprezentujący tamtejszą konfederację rolniczą, podsumował sytuację w jeszcze ostrzejszych słowach. Jego zdaniem wszystkie decyzje UE dotyczące rolnictwa od 2019 r. były błędne i kompletnie oderwane od realiów, w jakich funkcjonują producenci żywności.

Rolnicy wierzą, że masowe protesty mogą jeszcze skłonić unijnych decydentów do korekty swojej polityki.

Jak dotąd jedynie we Francji uliczne demonstracje doprowadziły do pewnych ustępstw ze strony rządu.

W czwartek francuski premier Gabriel Attal ogłosił pakiet wsparcia dla rolników, którzy znajdują się w najtrudniejszej sytuacji, wart 150 mln euro.

Po tej decyzji największe rolnicze związki we Francji wezwały swoich członków do zawieszenia blokad dróg i ulicznych protestów. Zapowiadają jednak powrót, gdyby mechanizmy zapowiadane przez Attala okazały się nieskuteczne.