(ciąg dalszy)

Przeczytaj poprzednie części reportażu:

Rozdział wstępny

Rozdział II - Turów w nowej Polsce

Rozdział III - Wielka budowa PRL

Rozdział IV - Uhelna po raz pierwszy

- Podczas budowy Kanału Sueskiego przerzucono 75 mln metrów sześciennych ziemi, a więc w Turowie trzeba jej przewieźć i wysypać „na kupkę” 40 razy więcej... Zniknie wtedy z powierzchni ziemi parę wsi i osad – Rybażowice [1], część Opolina [2], Biedrzychowice – ale wtedy, gdzieś koło roku 1975, turoszowscy górnicy uszczkną „co nieco” z owych 917 mld. ton węgla. Prawdopodobnie połowa zasobów, zamieniona w energię elektryczną, wzmocni przemysłowy kręgosłup polskiej gospodarki  
    
    - pisał reporter wrocławskiej „Gazety Robotniczej” w roku oddania do użytku odkrywki Turów II [3]. Zachwycony perspektywami rozwoju polskiego przemysłu, gładko przeszedł do porządku dziennego nad koniecznym – i było to przekonanie powszechne – zniszczeniem kilku miejscowości o kilkusetletniej historii. Faktycznie nie ma już dziś Rybarzowic.Tak samo zniknął niemal doszczętnie widoczny na litografii poniżej Turoszów, który dał nazwę regionowi i w - wersji zniekształconej - samej odkrywce.

O wpływie kopalni na środowisko naturalne reporter nie wspomniał w ogóle.

    Przez pierwsze czterdzieści lat istnienia kopalni temat ochrony środowiska w okręgu turoszowskim był spychany na dalszy plan. Owszem, powstawały studia na temat wpływu kopalni i elektrowni na krajobraz, stan gleb i zanieczyszczenie powietrza. Jednak dopóki eksploatacja złoża była względnie tania i odbywała się w bardzo korzystnych warunkach geologicznych, szerzej zakrojonych działań na rzecz ochrony przyrody nie prowadzono. Nie stworzono od razu ochronnej strefy zieleni wokół osiedli. Systematycznie rosło też zanieczyszczenie powietrza dwutlenkiem siarki i innymi składnikami pyłów z elektrowni.

Na początku lat 90. XX wieku polsko-czesko-niemieckie pogranicze doczekało się niechlubnego przydomka „Czarny Trójkąt”. Było jednym z najbardziej zniszczonych przez produkcję przemysłową regionów Europy.

Sprawdziły się obawy wyrażane przez czeską delegację na konferencji w 1962 r.: zanieczyszczenia powietrza zniszczyły 8,5 tys. hektarów lasów w polskich Górach Izerskich, 7 tys. hektarów po stronie niemieckiej i jeszcze większy areał w Czechach. Równoczesna eksploatacja złóż i produkcja energii z węgla po wszystkich trzech stronach granicy sprawiła, że „Czarny Trójkąt” odpowiadał w końcu lat 80. za 1/3 europejskich emisji siarki. Wypada jednak odnotować, że na kombinat w Turowie miał w tym nieporównywalnie mniejszy udział, niż sąsiedzi. W 1991 r. szacowano, że w rejonie przygranicznym Niemcy spalały ok. 150 mln ton węgla brunatnego, Czechosłowacja – ok. 100 mln, Polska zaś – jedynie 21 mln [4].

    Jednak nawet ten mniejszy niż w przypadku sąsiadów wkład w niszczenie środowiska miał fatalne konsekwencje dla mieszkańców Worka Turoszowskiego.

    W latach 80. problem stanu zdrowia bogatynian kilkakrotnie staje z całą ostrością na obradach Rady Narodowej miasta i gminy.

Radny słuchają raportów o wpływie zanieczyszczeń na kondycję mieszkańców. Profesjonalnym językiem medycznym podsumowane zostają problemy, które wszyscy znają ze swoich rodzin, z codziennego życia. Emisje dwutlenku siarki, tlenków azotu oraz radioaktywnych pyłów, w zestawieniu ze specyficznym ukształtowaniem terenu Kotliny Turoszowskiej w sposób szczególny narażają mieszkańców na zapalenia oskrzeli, rozedmę płuc, zawały. Badania wykazały we krwi bogatynian podwyższoną zawartość methemoglobiny, która powstaje ze związku hemoglobiny z tlenkami azotu, nie rozprowadza tlenu po organizmie i w skrajnym przypadku może spowodować uduszenie. 83% zbadanych dzieci z Działoszyna przechodziło zapalenie oskrzeli, w Bogatyni wskaźnik ten osiągnął 93%. Lekarze stwierdzili też zwiększoną liczbę przypadków chorób kości, wad postawy i anemii wśród dzieci. Wśród górników dochodzą do tego choroby zawodowe, przeciążenia kręgosłupa, choroby krążenia, skutki nieustannej ekspozycji na hałas. Ten ostatni zresztą dotyka nie tylko górników, ale i mieszkańców północnej Bogatyni, Trzcińca, Zatonia, Działoszyna i Wigancic, gdzie kopalniane taśmociągi przebiegały blisko domów [5].


    - Na terenie miasta Bogatyni nie powinno być rozwijane budownictwo mieszkaniowe ze względu na duże zanieczyszczenie środowiska naturalnego. W rzeczywistości budownictwo to nie tylko, że nie jest zahamowane, lecz wręcz przeciwnie rozwijane – stwierdza na posiedzeniu rady główny inżynier ds. górniczych w kopalni Turów Bolesław Dudzik [6].


    Sesja rady 19 października 1981 r. kończy się przyjęciem uchwały z apelem do polskiego rządu i wojewody jeleniogórskiego. Bogatyńscy radni chcą, by wojewoda przekazywał 50% środków płaconych przez zakłady pracy tytułem kar za zanieczyszczanie środowiska na profilaktykę zdrowotną i ochronę przyrody. Chcą też, by rząd razem z władzami krajów sąsiednich opracował program oczyszczania Nysy Łużyckiej i ograniczania emisji z elektrowni w NRD [7].

Głos z Bogatyni okazuje się jednak najwyraźniej głosem wołającym na puszczy, skoro pięć lat później, 18 listopada 1986 r., rada przyjmuje kolejną uchwałę w tej samej sprawie. Ponownie domaga się, by władze centralne, w tym Ministerstwo Środowiska, podjęły współpracę z Czechosłowacją i NRD, bo na mieszkańców regionu oddziałują zakłady we wszystkich trzech państwach, a niemieccy sąsiedzi, argumentują wcześniej radni podczas dyskusji, od transgranicznej odpowiedzialności się uchylają. Pada też nowy konkretny postulat – niech elektrownia zostanie zaopatrzona w specjalistyczne filtry, by nie zwiększać rozmiarów emisji pyłów i gazów. Niech też zainwestuje w najnowsze technologie odsiarczania. Rada chce również, by wyszkolić lekarzy pracujących w Bogatyni w obszarze chorób płuc, stworzyć poradnię pulmonologiczną i opracować program profilaktyki zdrowotnej dla mieszkańców [8].

To i tak stosunkowo umiarkowane postulaty.

Wydane przez Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego w 1991 r. opracowanie sugeruje, że katastrofa ekologiczno-zdrowotna wokół Turowa była tak poważna, że najlepiej byłoby wysiedlić mieszkańców z Bogatyni (zapewniając im jednakże dojazd do pracy), a opustoszały teren zalesić wytrzymałymi, odpornymi gatunkami roślin. Gdyby zaś ludzie jednak zostali, i tak należałoby zalesić część terenu, a żywność i wodę dostarczać z daleka [9].

    Taki krok ostatecznie nie okazuje się konieczny. Niejako w cieniu zmian ustrojowych w 1991 r. powstaje transgraniczny plan na rzecz ochrony środowiska – już nie między PRL, Czechosłowacją i NRD, a polsko-czesko-niemiecki. W 1992 r. jako czwarty partner dołącza do niego Komisja Europejska. W kolejnych latach, ostrożnie odnotowują ekolodzy i badacze, Czarny Trójkąt zaczyna na powrót nabierać kolorów. Zwłaszcza kontekst niemiecki ma tu znaczenie: nowe państwo nie jest zainteresowane utrzymywaniem rozwijanego w NRD górnictwa węgla brunatnego. W 1992 r. do likwidacji idzie elektrownia Hirschfelde, a po niej większość kopalń i elektrowni na Górnych Łużycach [10]. Skutek w postaci redukcji emisji tlenków węgla, siarki i azotu jest oczywisty. Polska na likwidację Turowa nie może sobie pozwolić, więc w 1993 r. rusza trzyetapowa modernizacja kolejnych bloków elektrowni. Potrwa jedenaście lat i przyniesie wymierne efekty, na tyle znaczące, że na początku XXI w. region turoszowski przestaje być zaliczany do najbardziej zagrożonych ekologicznie obszarów w Polsce [11].

Wysiłek włożony w dostosowanie kombinatu do nowych standardów ochrony przyrody jest niewątpliwy.

Modernizacja dotyczy zresztą i elektrowni, i kopalni, a miejscowa społeczność przyjmuje te kroki z entuzjazmem.

Jak zauważają specjaliści z wrocławskiego Poltegoru, „znaczny procent mieszkańców łączy swoją przyszłość z przemysłem górniczo-energetycznym i obawia się utraty środków do życia w przypadku jego zamierania” [12].

    To ostatnie nie zmieniło się do dnia dzisiejszego.

    Wracam jeszcze do uchwały z 18 listopada 1986 r., w której bogatyńscy radni w stanowczych słowach domagali się, by ratować ich społeczność przed skutkami zanieczyszczenia powietrza. Cały punkt drugi to poważny zarzut pod adresem decydentów tworzących długofalowe plany gospodarcze. Nie było żadnej koncepcji rozwoju okręgu przemysłowego, piszą radni, w szczególności w sferze ochrony środowiska. Nie wykonano analiz demograficznych, nie opisano istniejącej infrastruktury i nie wyznaczono stref ochronnych.  

    Niedostatki długofalowego i wieloaspektowego planowania, wieczne „zobaczymy, co los przyniesie” i „jakoś to będzie” nie przestaje prześladować Bogatyni. Z drugiej strony, długofalowego planu rozwoju i zagospodarowania terenów przemysłowych, które pewnego dnia przestaną żyć z górnictwa, brakowało nie tylko Polsce. Kiedy na Górnych Łużycach likwidowano przemysł związany z węglem brunatnym, poprawiał się stan środowiska, ale miejscowych społeczności nie osłonięto przed popadaniem w niedostatek. Trzy powiaty Niemiec – Görlitz, Bautzen i Elbe-Elster - w których mediana zarobków jest najniższa, znajdują się na Górnych lub Dolnych Łużycach i w przeszłości były związane z węglem brunatnym. Podzielone między landy Saksonię i Brandenburgię historyczne Górne Łużyce stały się jednym z najbiedniejszych regionów zjednoczonych Niemiec [13].

 (ciąg dalszy nastąpi)

Ten reportaż powstał dzięki wsparciu JournalismFund. Journalismfund.eu w ramach swojej pomocy finansowej nie ingeruje w prace dziennikarzy, a gwarantuje im niezależność podczas pracy.

Współpraca: Czesław Kulesza, Piotr Lewandowski, Iwona Lewandowska.

[1] Właściwie powinno być: Rybarzowice.

[2] Właściwie powinno być: Opolna.

[3] A. Kubisiak, Za zdrowie górników! [w:] Znaki czasu. „Gazeta Robotnicza” Wrocław 1948-1978. Reportaże, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk, Zakład Narodowy im. Ossolińskich 1978, s. 31.

[4] Czarny Trójkąt mniej czarny, „Rzeczpospolita”, dodatek „Nauka i Technika”, nr 622, 20 listopada 1995 r.; K. Dziubacka, Przemysł..., s. 115-117; A. Mikłaszewski, Katastrofa ekologiczna w okręgu turoszowskim, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego – Akademia Rolnicza w Warszawie, Warszawa 1991, s. 31.

[5] Archiwum Państwowe we Wrocławiu, Oddział w Bolesławcu, zespół nr 83 (Rada Narodowa Miasta i Gminy i Urząd Miasta i Gminy w Bogatyni), sygn. 1/2, k. 74-80; A. Szpotański, Kotlina Turoszowska, s. 131.

[6] Archiwum Państwowe we Wrocławiu, Oddział w Bolesławcu, zespół nr 83 (Rada Narodowa Miasta i Gminy i Urząd Miasta i Gminy w Bogatyni), sygn. 1/2, k. 65.

[7] Archiwum Państwowe we Wrocławiu, Oddział w Bolesławcu, zespół nr 83 (Rada Narodowa Miasta i Gminy i Urząd Miasta i Gminy w Bogatyni), sygn. 1/2, k. 73.

[8] Archiwum Państwowe we Wrocławiu, Oddział w Bolesławcu, zespół nr 83 (Rada Narodowa Miasta i Gminy i Urząd Miasta i Gminy w Bogatyni), sygn. 1/4, k. 256-259.

[9] A. Mikłaszewski, Katastrofa..., s. 30

[10] https://www.industriekultur-in-sachsen.de/erleben/akteure-erlebnisorte/details/kraftwerk-hirschfelde/; M. Fröck, Studies on Challenges in Post-Coal Regions: East Germany – Lusatia & Upper Lusatia [w:] red. R. Kulke, D. Švendová, Cz. Kulesza , I. Strachoň , P. Jaworski, Studies on Challenges in Post-Coal Regions, transform!europe, 2023, s. 6-7. Dostęp online: https://www.transform-network.net/fileadmin/user_upload/studies_on_challenges_in_post-coal_regions_en.pdf; Stan i ochrona środowiska na pograniczu polsko-czesko-niemieckim, Wrocław 1999, passim.

[11] https://elturow.pgegiek.pl/O-oddziale/Historia-Elektrowni-Turow/Wazne-Daty; K. Dziubacka, Przemysł..., s. 184.

[12] Archiwum Państwowe we Wrocławiu, zespół nr 1997 (Centralny Ośrodek Badawczo-Projektowy Górnictwa Odkrywkowego Poltegor we Wrocławiu), sygn. 1.1/74, s. 53.

[13] M. Fröck, Studies on Challenges in Post-Coal Regions: East Germany – Lusatia & Upper Lusatia [w:] red. R. Kulke, D. Švendová, Cz. Kulesza , I. Strachoň , P. Jaworski, Studies on Challenges in Post-Coal Regions, transform!europe, 2023, s. 12. Dostęp online: https://www.transform-network.net/fileadmin/user_upload/studies_on_challenges_in_post-coal_regions_en.pdf