Kopalnia „Turów” nie może funkcjonować w nieskończoność, choćby dlatego, że skończone są złoża węgla. Co się stanie z miastem, które przy niej wyrosło, kiedy przestanie istnieć?
(ciąg dalszy)
Przeczytaj poprzednie części reportażu:
Rozdział II - Turów w nowej Polsce
Rozdział III - Wielka budowa PRL
Rozdział IV - Uhelna po raz pierwszy
Rozdział V - Za wszelką cenę
Kopalnia „Turów” nie może funkcjonować w nieskończoność, choćby dlatego, że skończone są złoża węgla. Co się stanie z miastem, które przy niej wyrosło, kiedy przestanie istnieć?
W archiwalnych planach dalszej eksploatacji, a następnie zagospodarowania terenu poprzemysłowego padają różne daty końcowe pracy kombinatu. Cytowany już Władysław Rebandel w 1964 r. zakładał, że eksploatacja nie potrwa dłużej, niż do ok. 2010 r. W tej kwestii, wiemy już, nie miał racji. Wydaje się jednak, że trafnie opisał krajobraz, jaki ukaże się oczom przyszłych pokoleń.
Przewiduje się, że (…) wybranych zostanie tutaj ok. 3 mld. m³ nadkładu i 800 mln m³ węgla brunatnego. W wyniku tego powstanie olbrzymi wykop o powierzchni 2800 ha, którego głębokość w południowej części miejscami dochodzić będzie do 300 m. Wykop ten rozprzestrzeniać się będzie pomiędzy miejscowościami: Turoszów, Sieniawka, Białopole, Opolno Zdr. i Bogatynia. Nadkład w ilości 1,8 mld m³ zwałowany będzie na hałdzie zewnętrznej (...). Oprócz nadkładu na hałdzie zwałowane będą popioły z elektrowni w ilości ok. 100 mln m³. (…) W końcowej fazie eksploatacji hałda zajmować będzie obszar o powierzchni ok. 1600 ha, a wysokość jej wynosić będzie ca 100 m. (…) Pozostała część nadkładu (…) zwałowana będzie na zwałowisku wewnętrznym na miejscu uprzednio wybranego węgla (…). Przewiduje się, że po zakończeniu eksploatacji odkrywka wypełni się wodą, tworząc jezioro o powierzchni ok. 20 ha, hałda zaś stanowić będzie sztuczny górotwór potężnych rozmiarów [1]
Co się stanie z miastem, które wyrosło przy kopalni, kiedy sama kopalnia stanie się jeziorem? To zagadnienie nie wchodziło w tematykę analizy. Nie zajmowali się nim również eksperci wrocławskiego Poltegoru, kiedy w 1991 r. szacowali koszty dalszej eksploatacji węgla z uwzględnieniem wymogów ochrony przyrody. Skorygowali jedynie datę prognozowanego wyczerpania złóż na rok 2035 i podkreślili, że w tym samym czasie zakończy pracę również elektrownia [2]. Inne opracowanie powstałe w tym samym roku w Poltegorze przesuwa rok zakończenia eksploatacji jeszcze o 10 lat, na rok 2045 [3]. To już niemal taki sam horyzont, jak ten, po ostatnich modernizacjach, wskazuje współcześnie PGE.
Rozstrzyganie, co stanie się z kilkunastoma tysiącami pracowników, inżynierowie od węgla zostawili komu innemu.
Liczba ludności Bogatyni bez kopalni i elektrowni była czterocyfrowa. Po zakończeniu wielkiej budowy, w epoce stabilnego funkcjonowania kombinatu na początku lat 80. zbliżała się do 17 tys. Długoterminowy plan zagospodarowania przestrzennego dla Bogatyni opracował w latach 1983-1985 zespół na czele z architekt Alicją Kuczyńską – biorąc pod uwagę, że spośród mieszkańców miasta blisko 14 tys. to osoby w wieku produkcyjnym, zatrudnione w przemyśle, i przewidując, że przemysł ten będzie się rozwijał i da kolejny tysiąc miejsc pracy. Architekci wyznaczyli między kopalnią a miastem pasy zieleni izolacyjnej. Przy ulicach Opolowskiej i Białogórskiej oraz na osiedlach Matejki II i III chcieli rozmieścić zabudowę mieszkalną o wysokiej intensywności. Uwzględnili w swoich planach ochronę zabytkowych drewnianych domów przysłupowych. Chcieli również, by Bogatynia miała wreszcie miejskie centrum z prawdziwego zdarzenia: kompleks obiektów handlowych, usługowych, gastronomicznych i kulturalnych w rejonie starego dworca kolejowego, potem PKS przy ul. Daszyńskiego [4].
Alicja Kuczyńska i jej zespół nie mieli podstaw sądzić, że w perspektywie jednego pokolenia przestanie funkcjonować nawet wskazywany w planie dworzec PKS. Dziś do Bogatyni dojeżdżają prywatne busy, a kiedy my planujemy swój przyjazd, znajdujemy w internecie rozkład – nieaktualny. Również namierzenie w Zgorzelcu właściwego miejsca odjazdu okazuje się nie lada wyzwaniem. Połączeń do Worka Turoszowskiego jest na tyle niewiele, że zamiast dworca wystarcza zwykły przystanek.
Ewentualność, że wielkie zakłady przestaną istnieć, nic ich nie zastąpi, a dalszy sens istnienia Bogatyni jako kilkunastotysięcznego miasta stanie pod znakiem zapytania, tym bardziej nie przyszła do głowy PRL-owskim planistom. Na ich obronę trzeba powiedzieć, że gdy kreślili swoje projekty, w Bogatyni i okolicach istniał jeszcze inny przemysł. Bogatyńskie Zakłady Przemysłu Bawełnianego „Doltex” były w pewnym momencie trzecim producentem ręczników w Polsce. Funkcjonowała winiarnia. Nikomu, kto w latach 60. czy 80. opracowywał plany dalszego funkcjonowania miasta i regionu nie przyszłoby do głowy, że cały ten lokalny, wcale nie deficytowy i wcale nie przestarzały przemysł zostanie najpierw sprywatyzowany, potem wyprzedany (jak w przypadku „Doltexu” - za bezcen) i praktycznie zrównany z ziemią, a kilka tysięcy miejsc pracy bezpowrotnie zniknie.
Długofalowego planu nie ma. Co zatem, jeśli kopalnia jednak nie dotrwa do 2044 r., bo wydobycie węgla po prostu przestanie się opłacać?
A spór o wodę z Czechami? Czy można było go przewidzieć i mu zapobiec?
(ciąg dalszy nastąpi)
Ten reportaż powstał dzięki wsparciu JournalismFund. Journalismfund.eu w ramach swojej pomocy finansowej nie ingeruje w prace dziennikarzy, a gwarantuje im niezależność podczas pracy.
Współpraca: Czesław Kulesza, Piotr Lewandowski, Iwona Lewandowska.
[1] Archiwum Państwowe we Wrocławiu, zespół nr 332 (Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej we Wrocławiu), sygn. 36.1/131, k. 6-7.
[2] Archiwum Państwowe we Wrocławiu, zespół nr 1997 (Centralny Ośrodek Badawczo-Projektowy Górnictwa Odkrywkowego Poltegor we Wrocławiu), sygn. 1.1/74, s. 18 i 35.
[3] Archiwum Państwowe we Wrocławiu, zespół nr 1997 (Centralny Ośrodek Badawczo-Projektowy Górnictwa Odkrywkowego Poltegor we Wrocławiu), sygn. 1.1/69, s. 14.
[4]Archiwum Państwowe we Wrocławiu, Oddział w Bolesławcu, zespół nr 110 (Rada Narodowa Miasta i Gminy i Urząd Miasta i Gminy w Bogatyni), sygn. 1/4, k. 5-6.
[5]