Wybory po wyborach, czyli co dalej z polską lewicą?
Część 6 - Wolna droga dla populizmu

Życie, również polityczne, nie znosi próżni. Niewypełnianie w praktyce przez lewicę jej historycznej misji reprezentantki ekonomicznych i socjalnych interesów grup żyjących z pracy własnych rąk i umysłów, było widoczne i odczuwalne nie tylko w ośmioletnim okresie sprawowania rządów przez SLD, ale i w czasie, kiedy przebywał on w opozycji. Dlatego warstwy proletariackie przestały w swojej masie pokładać w nim nadzieje i zaczęły stopniowo wycofywać poparcie. Strat nie zrekompensowało przesunięcie akcentu na kwestie obyczajowe i obronę praw kobiet oraz mniejszości seksualnych.

Tę sytuację dobrze rozpoznało i sprawnie wykorzystało kierownictwo partii Prawo i Sprawiedliwość, które przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi w 2015 roku wysunęło szeroki program działań o charakterze socjalnym i dzięki temu przechwyciło znaczną część dotychczasowego elektoratu lewicy. Trzeba przyznać, że te zapowiedzi w dużej części zrealizowało, co zapewniło mu zwycięstwo w kolejnych wyborach parlamentarnych w 2019 r. i prezydenckich w 2020 r.

PiS określany jest – i słusznie! – jako partia populistyczna. Mówi się, że kupuje poparcie poprzez rozdawnictwo pieniędzy – a to już wymaga namysłu i komentarza. Według klasycznej definicji istotą każdej partii jest dążenie do zdobycia władzy (lub udziału w niej) w celu realizacji interesów swego zaplecza społecznego. Jeśli tego celu nie spełnia, traci poparcie, a w konsekwencji władzę lub realne perspektywy jej uzyskania.

O tej żelaznej zasadzie zapomniało wielu działaczy SLD, dla których sprawowanie władzy, zarówno w państwie, jak i w samorządach, stało się (wyłącznie lub przede wszystkim) sposobem realizacji własnych, egoistycznych interesów indywidualnych i grupowych. Dostania się do półki z konfiturami, krótko mówiąc.

Ta przypadłość dotyka właściwie wszystkich partii obecnych na polskiej scenie politycznej, ale w niejednakowym stopniu. PSL jest partią obrotową, zdolną do zawierania jakichkolwiek koalicji, a jednak stara się pilnować interesów rolników i, szerzej, mieszkańców wsi.

PiS traktuje politykę społeczną w sposób instrumentalny, wyraźnie adresuje ją do grup, w których posiada lub pragnie zdobyć poparcie, ale też nie wahało się naruszać w tym celu interesów klasy panującej, systematycznie podwyższając płacę minimalną i likwidując przywileje przedsiębiorców w wyznaczaniu składki zdrowotnej.

Niestety, nie potrafię znaleźć podobnych przykładów w praktyce politycznej SLD. W konflikcie interesów praca – kapitał (który jest czymś realnym w naszej rzeczywistości, choć rzadko bywa w ten sposób nazywany) SLD praktycznie nigdy nie stawał po stronie tej pierwszej, zawsze było dla niego ważniejsze abstrakcyjnie rozumiane „dobro gospodarki”.  Ten sposób myślenia i działania funkcjonował nie tylko na poziomie państwa, ale i w mikroskali. Przykładem nań może być zlikwidowanie baru mlecznego „Agata” w centrum Gorzowa Wlkp., rządzonego w owym czasie przez „lewicowego” prezydenta, po to, by zwolnić lokal dla banku.

Zarówno SdRP, jak i SLD, były zrazu partiami względnie masowymi, o dość wyraźnie zdefiniowanej bazie społecznej (a więc w pewnym sensie klasowymi), z kolektywnymi kierownictwami i demokratycznych zasadach podejmowania decyzji zarówno na szczeblu centralnym, jak i terenowym, jednak w  miarę upływu czasu zaczęły nabierać cechy tzw. partii wyborczych. Rozplenił się klientyzm, wodzostwo i odchodzenie od instytucji kolektywnego podejmowania decyzji, za czym poszło topnienie szeregów członkowskich, spadek aktywności kół oraz instancji szczebla miejskiego i powiatowego. Następstwem tego procesu były coraz gorsze wyniki lewicy w wyborach do samorządów. 

Należy zauważyć, że opisane zjawiska są dość powszechne we współczesnej Polsce i na świecie, ale szczególnie szkodliwe w przypadku lewicy, która niewielkie możliwości finansowania swej działalności (np. wyborczej) przez bogatych sponsorów, musi kompensować zaangażowaniem i aktywnością swych członków oraz sympatyków.

Ideowe i polityczne wynaturzenie partii politycznych, tracenie przez nie poparcia i schodzenie ze sceny, nie jest niczym nowym, istnieje na to sporo przykładów historycznych i współczesnych. Bieda polegała i polega na tym, że realnie nie było kim zastąpić chylącego się ku upadkowi SLD. UP, PPS oraz inne mniejsze partie pogodziły się z rolą przystawek lub faktycznie przestały istnieć. Ruch Palikota okazał się efemerydą, a partia Razem nie była jeszcze gotowa do przejęcia wiodącej roli na lewicy. 

Andrzej Korona

cdn

Poprzednie odcinki

Część 1 - Skala porażki
Część 2 - Niezłe złego początki
Część 3 - Sfera ideologiczna oddana walkowerem
Część 4 - Tąpnięcie i jego główne przyczyny
Część 5 - Pełzanie ku katastrofie