Wybory po wyborach, czyli co dalej z polską lewicą?
Część 9 - Krajobraz po bitwie
W październiku 2023 r. do Sejmu zostało wybranych 26 kandydatów zgłoszonych przez KW NL, z tego 19 członków NL i 7 Razem. Do Senatu weszło 9 kandydatów zgłoszonych przez KW NL, z tego 5 członków NL, 2 Razem, 1 PPS i 1 UP.
Partia NL wprowadziła do Sejmu 2,3 razy mniej posłów, niż cztery lata wcześniej traktowane łącznie SLD i Wiosna. Wydaje się, że głównym powodem tego krachu było przecwanienie – zamiast głębokiej analizy przyczyn upadku polskiej lewicy, wyciągnięcia uczciwych wniosków i wdrożenia programu naprawczego, zdecydowano się na porzucenie szyldu SLD osłabionego, a nawet skompromitowanego w oczach dużej części wyborców i połączenie z różowo-tęczowym klubem sympatyków R. Biedronia, który nigdy nie stał się partią z prawdziwego zdarzenia. Elektorat tego nie kupił między innymi dlatego, że ujawniły się brzydkie cechy frontmanów NL: narcyzm i nieprawdomówność R. Biedronia (który nie spełnił publicznej obietnicy rezygnacji z mandatu europosła i kandydowania do Sejmu) oraz zamordystyczne skłonności i praktyki W. Czarzastego.
Nie udało się skonsumować, sygnalizowanego od jakiegoś czasu w wynikach sondaży, zwrotu ku lewicy dużej części młodego pokolenia, uzyskać efektu świeżości, czy nowego otwarcia, rozbudzić w wyborcach o nastawieniu lewicowym nadziei, że oto skończył się czas smuty. Skoro znów nie pozostało im nic poza głosowaniem na mniejsze zło, tym razem wielu z nich oddało głosy na PO lub Trzecią Drogę.
Na tym tle całkiem dobrze prezentują się rezultaty wyborcze Razem, która nieco ratuje wynik lewicy, bo zwiększyła swój stan posiadania w Sejmie i uzyskała miejsca w Senacie. Idzie jednak nie tylko o sam ilościowy urobek mandatów, ale i styl, w jakim zostały one zdobyte. Na Kaszubach A. Górska wygrała wybory do Senatu z wojewodą pomorskim, D. Olko, J. Wicha i D. Gosek-Popiołek weszły do Sejmu z dalszych miejsc na listach. Kilku innym kandydatom zabrakło bardzo niewiele głosów do uzyskania mandatów.
Do Senatu zostali wybrani szefowie władz naczelnych PPS W. Konieczny (ponownie) oraz UP W. Witkowski. Da to pewne korzyści ich partiom, ale zapewne nie spowoduje większego zainteresowania ich ofertą programową i personalną oraz realnego wzrostu znaczenia na scenie politycznej.
Choć wybory przyniosły lewicy powrót do współrządzenia, jego polityczne koszta na dłuższą metę mogą okazać się wyższe, niż korzyści. Lewica jest koalicjantem znacznie słabszym od ugrupowań o charakterze centroprawicowym, a to oznacza, że będzie miała nikłe szanse na przeforsowanie swoich celów i deklaracji programowych, ale spadnie na nią znaczna część niezadowolenia, które po jakimś czasie wywołują wszystkie rządy.
Bardzo źle rokują również fakty wskazujące, że działacze SLD/NL nie wyzbyli się imperialnego myślenia o lewej stronie sceny politycznej. Jeszcze w okresie przepoczwarzania się SLD w NL zarejestrowana została jej skrócona nazwa „Lewica” i takiż symbol graficzny. Stanowiło to brutalne zawłaszczenie określenia (a nawet pojęcia), było co najmniej nielojalne wobec innych partii lewicowych.
30.10.2023 pojawiła się w prasie informacja, że w klubie Lewicy nie ma powszechnej akceptacji dla objęcia funkcji marszałka Senatu przez M. Biejat, a to dlatego, że jest ona współprzewodniczącą partii Razem. Odpowiedź była natychmiastowa: inna działaczka tej partii publicznie stwierdziła, że rozważana jest możliwość utworzenia przez Razem odrębnego koła parlamentarnego. Tak jednak się nie stało, przynajmniej na razie, ale Razem odmówiło delegowania swoich członków do rządu nie chcąc brać odpowiedzialności za politykę, na którą nie będzie miało wpływu. Natomiast W. Czarzasty i R. Biedroń nadal robili szczęśliwe miny i podpisali się pod umową koalicyjną, która zakłada realizację zaledwie dwóch, i to nie najważniejszych punktów programu wyborczego NL.
Pojęcie o odczuwaniu i traktowaniu swych ról społecznych przez ważnych działaczy dają poniższe zdjęcia, zaczerpnięte dnia 1 listopada 2023 z fanpage W. Czarzastego i W. Witkowskiego. Na pierwszym z nich widać delegację klubu Lewica, składającą wieniec na grobie w asyście straży marszałkowskiej, na drugim i trzecim przewodniczącego Unii Pracy, który wprawdzie został wybrany senatorem, ale jeszcze nie został zaprzysiężony. Mimo to również jemu towarzyszyła asysta, a on sam wystąpił w roli - nazwijmy to tak – posłańca, bowiem składał wieniec nie we własnym, czy swojej partii imieniu, tylko Wicemarszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego. Nie były to uroczystości o charakterze państwowym, czy choćby oficjalnym. Panowie nie reprezentowali parlamentu, a umundurowanymi funkcjonariuszami państwowymi posłużyli się jako dekoracją dla dodania sobie splendoru i do niesienia wieńców oraz zniczy. Powiedzieć, że zademonstrowali brak skromności oraz wyczucia społecznego i politycznego, to nic nie powiedzieć, bo tak naprawdę mamy tu do czynienia z demoralizacją, pychą, nadęciem i puszeniem w operetkowym stylu. Jak na dłoni widzimy, w jaki sposób współszef NL traktuje przewodniczącego sojuszniczej partii, a ten ochoczo się godzi i melduje o wykonaniu zadania. Trudno o lepszą ilustrację mentalnej i politycznej wasalizacji.
Andrzej Korona
cdn
Poprzednie odcinki
Część 1 - Skala porażki
Część 2 - Niezłe złego początki
Część 3 - Sfera ideologiczna oddana walkowerem
Część 4 - Tąpnięcie poparcia i jego główne przyczyny
Część 5 - Pełzanie ku katastrofie
Część 6 - Wolna droga dla populizmu
Część 7 - Krach
Część 8 - Nieudany rebranding