Wybory po wyborach, czyli co dalej z polską lewicą?
Część 10 - Co robić dalej?
Na początek założenia, a raczej konstatacje wyjściowe.
- Silna lewica na scenie politycznej jest niezbędna dla:
- reprezentowania ekonomicznych i socjalnych interesów proletariackich grup społecznych,
- zapewnienia w państwie równowagi i zamknięcia drogi dla formacji populistycznych,
- zapobieżenia okrzepnięciu prawicowego duopolu PiS-PO,
- skutecznej obrony wartości oraz swobód kulturowych i obyczajowych, praw kobiet, przywrócenia świeckości państwu, etc, etc.
- Badania socjologiczne, a po części również wyniki ostatnich wyborów, wskazują na wzrost zainteresowania i akceptacji wartości lewicowych w młodym pokoleniu.
- Opinia i zaufanie do działających dotychczas partii lewicowych zostały bardzo mocno nadszarpnięte w ich naturalnej bazie społecznej, w niektórych przypadkach należy mówić o kompromitacji.
- Za jedną z najważniejszych przyczyn niepowodzeń polskiej lewicy w XXI wieku należy uznać zniszczenie szerokiej koalicji pn. Sojusz Lewicy Demokratycznej oraz porzucenie wartości lewicowych i polityczny egoizm, wykazywany przez partię zbudowaną na jej gruzach.
- Względne powodzenie w wyborach parlamentarnych formacji, jawiących się jako alternatywa dla SdRP/SLD, wskazuje na zapotrzebowanie i oczekiwania istotnej części lewicowego elektoratu, a jednocześnie na jego ograniczone zaufanie dla tego typu inicjatyw.
- Projekt Nowa Lewica nie spełnił pokładanych w nim nadziei i raczej nie ma widoków na jego naprawę.
- Jedyną, poza NL, realną siłą polityczną na lewicy jest partia Lewica Razem.
- Nie widać szans na stanie się w bliskiej perspektywie przez PPS i UP, a także przez pozostałe, mniejsze ugrupowania, partiami z prawdziwego zdarzenia.
- Treść umowy zawartej przez koalicję antypis jednoznacznie wskazuje na centroprawicowy charakter jej rządów. Będą one budziły niezadowolenie wśród grup społecznych, których sytuacja (obiektywnie lub subiektywnie) ulegnie pogorszeniu. Znaczna część jego odium spadnie na uczestniczące w rządzeniu ugrupowania lewicowe.
- NL, Razem, PPS i UP stoją przed niebezpieczeństwem polegającym na rozpuszczeniu się w sprawującej władzę większości, zmniejszenie poziomu ambicji i determinacji do walki o pełną podmiotowość na arenie politycznej, czy nawet na zwasalizowaniu przez PO.
- O ile straty wizerunkowe NL będą w jakiejś mierze rekompensowane korzyściami wynikającymi z piastowania stanowisk rządowych, Razem nie uniknie pierwszych, a będzie pozbawiona drugich jeśli nie zdecyduje się na bardzo wyraźne zaznaczenie własnej tożsamości.
Jak z powyższego wynika, mamy do czynienia z problemem typu kwadratura koła. Jest on tym trudniejszy, że na nasze kłopoty nakłada się ogólnoświatowe ideowe, polityczne i organizacyjne zagubienie lewicy.
Nie podejmuję się zaprezentować gotowej, kompletnej recepty na sanację. Mogę co najwyżej spróbować przedstawić warunki brzegowe i zaproponować kierunki myślenia oraz działania.
Pierwszy. Zarówno państwo polskie, jak i polska lewica znajdują się w stanie głębokiego kryzysu. Aby go przezwyciężyć, musimy dokonać rachunku sumienia, powiedzieć sobie uczciwie, kiedy, gdzie i przez kogo zostały popełnione błędy, co się sprawdziło, a co okazało ślepymi uliczkami. Zidentyfikować słabości i zagrożenia, ale i szanse. Policzyć siły, wyjść z utartych szlaków, przezwyciężyć klanowość, indywidualny i grupowy egoizm.
Drugi. Nic nie da szumne ogłaszanie kolejnych, wielkich lub mniejszych koalicji, odradzanie czy tworzenie nowych partii bez wywołania na lewicy autentycznego ruchu umysłowego, odwołania się do wiedzy i doświadczeń, nadziei i trosk, także politycznej intuicji ludzi związanych z lewicowymi organizacjami, jak również pozostających poza nimi.
Ten ruch musi być autentyczny, jego pozorowanie przyniosłoby więcej szkody, niż pożytku. Powinien zostać zainicjowany wspólnym wystąpieniem kilku, najwyżej kilkunastoosobowego grona ludzi, cieszących się autorytetem (choćby formalnym), a więc szefów partii, działaczy społecznych, naukowców, publicystów. Należy zarysować w nim skalę problemów, wyzwania i zagrożenia. Szeregowi członkowie partii i ludzie z ulicy powinni poczuć, że tym razem niczego im się nie komunikuje, nie stawia zadania, lecz pyta o zdanie i autentycznie interesuje się odpowiedziami.
Należy przewidzieć wiele form i płaszczyzn dyskusji – na spotkaniach w realu, w intrenecie, poprzez składania opinii i propozycji na piśmie, a także ciało odpowiedzialne za zebranie i publikację wyników.
Celem postulowanego ruchu powinno być nie tylko znalezienie odpowiedzi na trudne pytania, przed którymi stoi polska lewica, ale i wywołanie przypływu nadziei i energii, pobudzenie ludzi do myślenia i działania.
Trzeci. Nikt nie posiadł kamienia filozoficznego, jest w Polsce miejsce i zapotrzebowanie zarówno na lewicę socjalną, jak i na kulturową, na socjaldemokrację i wszelkie odcienie socjalizmu, na marksizm, szkołę frankfurcką, alterglobalizm, anarchosyndykalizm oraz inne teorie i praktyki. Zapewne również i na komunizm, byle oczyszczony ze zwyrodnień stalinowskich. Należy uznać wielość zapatrywań ideowych i politycznych za stan naturalny, przyjąć do wiadomości i respektować zasadę pluralizmu. Nie jest ona przeszkodą, czy ograniczeniem, lecz przeciwnie, ukrytą rezerwą, bogactwem i szansą.
Czwarty. Trzeba przyjąć i proklamować regułę nie ma wroga na lewicy, co będzie oznaczać zobowiązanie do współpracy i jednocześnie zdrowej konkurencji, umożliwi wykorzystanie efektu synergii, czyli uzyskanie nowych i większych efektów poprzez wspólne działanie, uzupełnianie się, kooperację i synchronizację. Rezultat zorganizowanej i lojalnej pracy zespołowej może być znacznie większy, niż suma możliwych osiągnięć poszczególnych partii.
Piąty. Jak napisałem wcześniej, nie ma podstaw do optymistycznego założenia, że Nowa Lewica pozbędzie się grzechów pierworodnych i stanie wiarygodną ofertą wyborczą, zdolną uzyskać masowe poparcie elektoratu i zdobyć autorytet niezbędny do niekwestionowanego przywództwa politycznego na szeroko rozumianej lewicy. Nie oznacza to jednak całkowitego braku szans na przetrwanie NL, a nawet spełnianie przez nią pozytywnej roli, wszakże pod warunkiem prze-prowadzenia głębokich zmian statutowych, organizacyjnych i personalnych.
Lewica Razem dojrzewa, przechodzi pozytywną ewolucję, ale jest to proces dość powolny. Jeśli jednak miałbym wskazać możliwy ośrodek krystalizacji polskiej lewicy w nieco dalszej przyszłości, wydaje się, że największe szanse ma na to właśnie Razem.
Szósty. Model zastosowany w dwóch ostatnich wyborach parlamentarnych, polegający na zgłoszeniu wszystkich lewicowych kandydatów przez komitet wyborczy jednej partii, ma wiele wad. Blokuje rozwój słabszych partnerów i pozbawia ich możliwości uzyskania subwencji, odrywa personalne wyniki wyborów od faktycznego poparcia, co musi generować spory i konflikty. Dlatego na dłuższą metę wydaje się nie do utrzymania.
Siódmy. Bardzo ważnym zadaniem jest przywrócenie właściwych relacji ze związkami zawodowymi oraz stowarzyszeniami o lewicowej proweniencji lub celach należących do katalogu wartości lewicowych. Niezbędnym jest szeroki udział lewicowych parlamentarzystów oraz terenowych działaczy funkcyjnych w akcjach strajkowych oraz ulicznych.
Ósmy. Konieczne jest uporządkowanie akcentów w ekspresji ideowej i politycznej, skupienie się na tradycyjnej misji lewicy, jaką jest reprezentowanie i obrona ekonomicznych oraz społecznych interesów ludzi pracy, a także ludzi oraz grup z różnych względów znajdujących się na słabszej pozycji. Na szczęście nie trzeba tutaj wyważać otwartych drzwi, bowiem program komitetu wyborczego Nowej Lewicy, jak również deklaracja programowa Lewicy Razem, zdają się dobrze skonstruowane i można skupić się na propagowaniu oraz wdrażaniu do praktyki ich treści.
Problemy grup mniejszościowych są dla lewicy istotne, jednak nie można godzić się na tworzenie i umacnianie wrażenia, że zajmuje się ona wyłącznie sprawami gejów, lesbijek i nielegalnych migrantów oraz upowszechnieniem feminitywów. Wprawdzie jest to modne w okolicach Placu Zbawiciela, ale przynosi niepowetowane straty wizerunkowe w oczach tzw. zwykłych ludzi.
Dziewiąty. Możemy sięgnąć do rozwiązania, które dobrze sprawdziło się ponad trzydzieści lat temu, w warunkach równie trudnych dla lewicy, to jest do utworzenia szerokiej koalicji lewicowych organizacji różnego typu – partii, związków zawodowych, stowarzyszeń, fundacji itp. Nie powinna to być luźna struktura, jak w przypadku pierwszego SLD, należy ująć ją w ramy organizacyjne i prawne. Przede wszystkim trzeba ustanowić działający permanentnie organ decyzyjny, określić zasady jego powoływania oraz siłę głosów poszczególnych organizacji. Jest to zadanie bardzo trudne, ale nie niemożliwe pod warunkiem uświadomienia sobie przez wszystkich zainteresowanych, że polska lewica ma nóż na gardle.
Dziesiąty. Do pomyślenia jest zarejestrowanie, głównie dla celów wyborczych, partii stanowiącej konfederację partii i innych organizacji, które zachowałyby odrębną podmiotowość prawną i organizacyjną. Jej statut powinien przewidywać podwójne członkostwo (w federacji i partii macierzystej), zasady kształtowania władz centralnych i terenowych (np. według parytetu liczby członków części składowych lub głosów otrzymanych przez nich w wyborach parlamentarnych i samorządowych) oraz zasady podziału subwencji z budżetu państwa na działalność statutową. Takie rozwiązanie było praktykowane m.in. w Brazylii. Choć w naszym przypadku jego zastosowanie byłoby zadaniem na pograniczu możliwości, na wszelki wypadek zgłaszam propozycję nieśmiganej nazwy: „Federacja Lewicy” (Copyleft ©).
Jedenasty. Bardzo trudnym zadaniem jest znalezienie optymalnej formuły udziału lewicy w koalicji rządowej. Z jednej strony nie powinna pozwolić zdominować się znacznie silniejszym partnerom centroprawicowym i zawieść oczekiwań własnego elektoratu, a z drugiej narazić się na zarzut braku udziału w obaleniu antydemokratycznych rządów PiS i przywracaniu praworządności. Zamiast prężyć muskuły i robić dobrą minę do gry, która w wielu wypadkach będzie z punktu widzenia lewicy bardzo zła, Nowa Lewica powinna uczciwie mówić wyborcom, co udało się załatwić, a czego nie i dlaczego. Tylko w ten sposób będzie mogła zbudować (czy choćby zachować) pozycję wyjściową do następnych wyborów, w których mogłaby uczestniczyć w szerokiej koalicji (patrz punkt Dziewiąty), w składzie konfederacji (patrz punkt Dziesiąty), a w ostateczności wystawić własne listy.
Dwunasty. Decyzja Lewicy Razem w sprawie niewchodzenia do rządu D. Tuska i równoczesnego głosowania za wotum zaufania, z różnych względów wydaje się sensownym rozwiązaniem na krótka metę. Na dłuższą zdecydowanie nie, bowiem taka pozycja oznaczałaby konieczność płacenia kosztów wizerunkowych bez odnoszenia jakichkolwiek korzyści. Dlatego logicznym byłoby powołanie w odpowiednim momencie własnego koła parlamentarnego i przejście do konstruktywnej opozycji. Pozwoliłoby to wzmocnić podmiotowość partii w pracach parlamentu, zachować tożsamość ideową i podkreślić w oczach wyborców odrębność polityczną w stosunku do Nowej Lewicy.
Jest to niezbędne, bowiem Razem powinna już teraz zacząć przygotowywać się do udziału w kolejnych wyborach parlamentarnych nie na listach NL, lecz w składzie szerokiej koalicji lub Federacji Lewicy (patrz punkty Dziewiąty i Dziesiąty), a gdyby tych pomysłów nie dało się urzeczywistnić, w sposób samodzielny, oferując miejsca na swoich listach członkom innych ugrupowań lewicowych.
październik - listopad 2023
Andrzej Korona
Poprzednie odcinki
Część 1 - Skala porażki
Część 2 - Niezłe złego początki
Część 3 - Sfera ideologiczna oddana walkowerem
Część 4 - Tąpnięcie poparcia i jego główne przyczyny
Część 5 - Pełzanie ku katastrofie
Część 6 - Wolna droga dla populizmu
Część 7 - Krach
Część 8 - Nieudany rebranding
Część 9 - Krajobraz po bitwie