Przeczytaj poprzednie części reportażu:
Rozdział II - Turów w nowej Polsce
Rozdział III - Wielka budowa PRL
Rozdział IV - Uhelna po raz pierwszy
Rozdział V - Za wszelką cenę
Rozdział VI - Planu nie ma
Rozdział VII - Przez arogancję i brak empatii
Rozdział VIII - Bariera i wodociąg
Rozdział IX - Czeskie szkielety w szafie na węgiel
Rozdział X - Paradoksy
- Ludzie nie wierzyli w jakieś zmiany, bo był to świat deskami zabity. Niewiara utrzymywała się, nawet gdy ruszyła wielka budowa (…). Nie wierzyli ludzie, bo przecież wtedy, choć koparki jednej łyżki ziemi nie ruszyły – fama niosła, że wszelkie życie umrze pod wielometrowymi pokładami popiołów wyrzucanych z kominów elektrowni-giganta. A przecież ludzie zostali, bo na wielkiej budowie była praca - zapisano w kronice KWB Turów pod datą 1977 [1].
Niewiara w umiejętności inżynierów i robotników przy budowie kombinatu okazała się nieuzasadniona. Inwestycja pod względem skali była w swoim czasie europejskim fenomenem, bo Polacy nie mieli wcześniej doświadczeń w samodzielnym wznoszeniu tak rozległych i złożonych zespołów zakładów. Niemal w tym samym czasie projektowano, wprowadzano plan w życie i wdrażano do użytku maszyny sprowadzone z sojuszniczych krajów socjalistycznych, głównie z NRD. Do tego Turów budowały tysiące ludzi, którzy nie mieli żadnego doświadczenia choćby w najprostszej pracy w przemyśle. A jednak się udało. Przez kolejne dziesięciolecia kopalnia i elektrownia wykonywały swoje zadania, i nie ma cienia przesady w mówieniu o nich jako o strategicznych obiektach. Niebezpodstawnie wyrosła przy nich załoga autentycznie dumna ze swoich osiągnięć.
Kiedy dziś pytamy mieszkańców Bogatyni, co stałoby się z miastem, gdyby kopalnia przestała funkcjonować, niewiara powraca.
W Bogatyni. Fot. Małgorzata Kulbaczewska-Figat
Kobieta, jeżdżąca po całym powiecie zgorzeleckim na taksówce, nie bardzo umie sobie taki scenariusz wyobrazić. - Gdyby nie było kopalni? Nic tu wtedy nie będzie. Dzięki kopalni mamy tutaj pracę. Bez kopalni ludzie wyjadą – odpowiada.
Młody kelner w jednej z kilku bogatyńskich pizzerii nie mieszka we Wrocławiu głównie dlatego, że spotkał go tam zawód miłosny. On zdążył wyjechać z Bogatyni i wrócić (chociaż nie wie, na jak długo), ale większość wyjeżdżających bierze kurs na stolicę Dolnego Śląska, a czasem jeszcze dalej, i już nie ogląda się za siebie.
Szeregowi pracownicy kopalni nie chcą rozmawiać o jej przyszłości.
„Ludzie nie wierzyli w jakieś zmiany”. Teraz ludzie nie wierzą w sprawiedliwą transformację. Nie spotykamy w Bogatyni żadnego mieszkańca, który nie chce, by kopalnia działała, dopóki to możliwe. Nie spotykamy nikogo, kto ze zrozumieniem odniósłby się do argumentów ekologów, którzy załamują ręce nad wpływem spalania węgla na środowisko. Akcja z maja 2021 r., gdy na nowym bloku elektrowni, na kilka dni przed otwarciem, aktywiści wyświetlili napis „Tutaj spalimy waszą przyszłość. PGE” nie znalazła zrozumienia.
Wszyscy są w zasadzie jednego zdania: jeśli nie będzie kopalni i elektrowni, upadnie też wszystko inne. Na pytanie, co mogłoby działać zamiast tych zakładów, odpowiedzi nie ma. O koncepcji elektrowni szczytowo-pompowej słyszał mało kto. A jeśli nie słyszał, to trudno uwierzyć, że i ona może generować miejsca pracy.
- Ludzie muszą wiedzieć, do kiedy będą pracować w kompleksie i czym to się skończy. Dziś nie jest już czas na mówienie o tym, że ta kopalnia będzie działać Bóg wie jak długo, ponieważ 15 lat, w ciągu których region ma zostać przekształcony, minie bardzo szybko – mówił we wrześniu 2021 r. burmistrz Zawidowa, wsi położonej nieco ponad 20 km od Bogatyni, z której do pracy w Turowie dojeżdża około stu osób. Twierdził, że wyraża przekonanie większości, że nikt nie robi sobie nadziei, że kopalnia może działać jeszcze długo [2].
- Nie musimy koniecznie być górnikami. To jest bardzo ciężka praca. Pójdziemy do innej, jeśli będzie taka możliwość, jeśli pojawi się inwestor i otworzy tutaj zakład w innej branży. Zamknięcie kopalni to upadek całego regionu, a przecież my chcielibyśmy pracować. Dlaczego państwo nie może takiego inwestora przyciągnąć? Dlaczego Polacy nie mieliby pracować u siebie, w Polsce? - mówi mi Bogumił Tyszkiewicz, przewodniczący Niezależnego Związku Zawodowego Górników KWB Turów.
Podtekst ostatniego pytania jest jasny: nowy i ciągle rozbudowywany obszar przemysłowy zaczyna się praktycznie tuż za granicą polsko-czeską. Do strefy Hradek Nisa3 codziennie dojeżdżają busikami polscy pracownicy. Inni przekraczają granicę polsko-niemiecką: znaleźli zatrudnienie w Zittau. Natknęliśmy się na kilka przejazdów takiego autobusu. Ani razu nie był pusty.
W czasie wielkiej transformacji lat 90. ludzie mieli wykazać się prywatną przedsiębiorczością i samodzielnie adaptować się do nowego systemu, o funkcjonowaniu którego nie mieli pojęcia. Mieszkańców Bogatyni ratowały kopalnia z elektrownią. W 1994 r. stopa bezrobocia w województwie jeleniogórskim przekroczyła 19 proc., w powiecie zgorzeleckim – 11. W Worku Turoszowskim wynosiła 8,5. W pewnych momentach kopalnia zgłaszała nawet niedobór siły roboczej [3]. Co by było, gdyby ją wtedy zamknięto? Losy bogatyńskiej winiarni czy fabryki „Doltex” dawały aż nazbyt wymowną odpowiedź. Dla tamtych załóg, które przecież też chciały zarabiać na życie własną pracą, nie było żadnego planu ratunkowego ani działań osłonowych.
Teraz też część mieszkańców Worka Turoszowskiego nie czeka, aż ktoś zaproponuje im długofalowy plan przekształceń w regionie. Wybierając pracę w Czechach lub wyjeżdżając, dokonali prywatnej transformacji. Czy sprawiedliwej, to się dopiero okaże.
**
W latach 60. czy nawet 80. wyczerpania turoszowskich złóż węgla mogło wydawać się niezmiernie odległą perspektywą. Na początku trzeciej dekady XXI w. już nią nie jest. Jeśli sprawiedliwa transformacja regionu ma w ogóle się udać, nastał ostatni moment na jej przygotowanie.
Jest jeszcze jeden czynnik, który teoretycznie powinien motywować decydentów do działań – to polityka klimatyczna Unii Europejskiej. Polska jest sygnatariuszem Porozumienia Paryskiego, a ono zakłada podjęcie działań na rzecz wstrzymania wzrostu średniej globalnej temperatury. Z raportu Fundacji Instrat, wydanego w 2020 r., wynika wprost, że jeśli zobowiązania mają zostać dotrzymane, Polska i Europa muszą przestać produkować energię z węgla do 2025, najpóźniej 2030 r. [4]
Zapytania o transformacyjne plany kierujemy do wojewody dolnośląskiego oraz do Ministerstwa Aktywów Państwowych. To w jego strukturach działa pełnomocnik rządu odpowiedzialny za transformację regionów, które żyją lub jeszcze do niedawna żyły z górnictwa. Pytamy o praktyczną realizację ustaleń, które miały rozwiązać konflikt polsko-czeski wokół Turowa. Chcemy wiedzieć, czy Warszawa i Praga mają wspólne strategie rozwoju regionu lub koordynują w jakiś sposób plany rozwojowe dotyczące terenów przygranicznych. Pytamy również o to, czy i w jaki sposób pracownikom kopalni Turów gwarantuje się bezpieczeństwo socjalne. Wreszcie, czy w procesach ustalania strategii sprawiedliwej transformacji – zakładamy, może optymistycznie, że takie zachodzą – uczestniczą związki zawodowe, organizacje pozarządowe, społeczności lokalne.
Odpowiedź, jaka nadeszła z biura wojewody, nie jest specjalnie rozbudowana. Dowiadujemy się, że w maju 2021 r. Wojewódzka Rada Dialogu Społecznego Województwa Dolnośląskiego poparła uchwałę sejmiku wojewódzkiego w sprawie przyjęcia stanowiska dotyczącego poparcia działań na rzecz włączenia Zagłębia Turoszowskiego do obszaru wsparcia Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Innymi słowy – województwo chciało starać się o unijne fundusze na nieuchronne przekształcenia gospodarcze. Zapoznajemy się również z krótką relacją z wizyty Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego w kopalni. - Zainteresowanie problemem wynika z faktu, iż spółka jest jednym z największych pracodawców na Dolnym Śląsku i nagłe ograniczenie jej działalności w sposób znaczący wpłynęłoby na rynek pracy w regionie i mogłoby doprowadzić do wzrostu niepokojów społecznych – przypominają przedstawiciele lokalnej administracji. Wspaniale, że postanowili zapoznać się z problemem w terenie, a nie tylko w teorii, ich wnioski również są niewątpliwie zgodne z prawdą, ale czy nie wypadałoby już myśleć o przyszłości?
Ministerstwo Aktywów Państwowych odpowiada jednym zdaniem: kwestie, o które pytamy, „znajdują się poza zakresem właściwości Ministerstwa Aktywów Państwowych”. Tymczasem w 2021 r. to MAP informowało media o trwających w Pradze rozmowach polsko-czeskich i nie zarzekało się, że nie ma z Turowem nic wspólnego.
Włączenie Zagłębia Turoszowskiego do obszaru wsparcia Funduszu Sprawiedliwej Transformacji stało się nierealne jeszcze w 2022 r. Warunkiem uzyskania wsparcia było udowodnienie, że do 2030 r. zostaną podjęte przynajmniej przygotowania do zamknięcia kopalń [5]. Tymczasem PGE zamierza eksploatować złoża, dopóki to możliwe. Nie po to inwestowała w infrastrukturę elektrowni, by zamknąć ją za kilka lat: w 2014 r. spółka rozpoczęła wartą 800 mln zł modernizację, która dostosowała zakład do unijnych norm emisyjnych, obowiązujących od sierpnia 2021 r. Modernizacja objęła również budowę nowego bloku elektrowni [6]. To właśnie na nim, na kilka dni przed otwarciem, ekolodzy wyświetlali w maju 2021 r. swoje przesłanie.
Przedstawiciele PGE z jednej strony nie robią załodze złudnych nadziei na to, że kopalnia będzie czynna jeszcze długie lata. Ale też nie dopuszczają myśli o tym, że zostanie zamknięta, zanim wyczerpie się węgiel brunatny. W 2022 r. KWB Turów otrzymała koncesję ważną do 2044 r. Tego spółka zdaje się trzymać.
- Przed nami jeszcze ponad 20 lat pracy. Wbrew pozorom to jest długo i krótko, bo w tym czasie musimy też przygotować się na to, że kopalnia w sposób naturalny zakończy swoją produkcję, ponieważ wyczerpie się źródło węgla – oznajmił we wrześniu 2022 r. Ryszard Wasiłek, wiceprezes zarządu ds. operacyjnych PGE. Zapewniał, że firma nie chce powtarzać dramatycznego scenariusza z Wałbrzycha i zostawić na lodzie kilkunastu tysięcy ludzi: pracowników z rodzinami plus załóg firm współpracujących. Wyrażał nadzieję, że w planowaniu przyszłości PGE pomogą samorządy i to nie tylko polskie – także włodarze przygranicznych regionów Czech i Niemiec [7]. W Raporcie Zintegrowanym grupy PGE za rok 2021 r. pojęcie sprawiedliwej transformacji zostało nie tylko zdefiniowane, ale też wizualnie wyróżnione w tekście. - Sprawiedliwa transformacja powinna być przeprowadzona w taki sposób, aby zachodzące zmiany odbywały się z uwzględnieniem i poszanowaniem w tym procesie interesów lokalnej społeczności i administracji terytorialnej, inwestorów i biznesu, potrzeb środowiska naturalnego, a także, aby uwzględniały tworzenie nowych miejsc pracy dla pracowników sektora węglowego [8].
Definicja jest wręcz podręcznikowa. Jakie idą za nią czyny?
Współpraca z czeskim samorządem, gdy na szczeblu centralnym najpierw narastał, a potem spektakularnie eksplodował konflikt o wodę, wbrew pozorom nie jest zupełną abstrakcją. We wrześniu 2021 r. hetman (odpowiednik polskiego marszałka) sąsiedniego Kraju Libereckiego Martin Puta gościł w Bogatyni na konferencji poświęconej przyszłości pogranicznych regionów, współorganizowanej przez PGE. Pod jego słowami mogliby podpisać się i polscy górnicy, i premier Mateusz Morawiecki. Puta nie tylko deklarował gotowość do tworzenia wspólnej strategii transformacyjnej z sąsiadami. Powiedział wprost: - To, jak będzie długo kontynuowane wydobycie węgla w Turowie zależy od Polaków, od tego jak Polacy będą wykorzystywać węgiel dla energetyki mając na względzie bezpieczeństwo energetyczne kraju. Nie można wyłączyć źródła energetycznego, nie mając w zastępstwie innego stabilnego.
Raport Zintegrowany PGE za rok 2021 przedstawia szczegółową wizję transformacji Turowa i wykorzystania terenu pogórniczego. Składa się na nią siedem projektów: budowa magazynów energii, budowa farm wiatrowych o mocy do 150 MW, budowa farm fotowoltaicznych o mocy ok. 100 MW, utworzenie muzeum kopalni odkrywkowej, uruchomienie programu „Wirtualna Elektrownia” i wzniesienie nowej elektrociepłowni, która będzie zaopatrywać Bogatynię w ciepło, przejmując funkcje pełnione dziś przez Elektrownię Turów. W rocznicowym albumie PGE zapowiada wręcz, że inwestycje w energię odnawialną zapewnią miejsca pracy dla tysięcy ludzi. Realizacja projektów miała zostać sfinalizowana do 2029 r. [9]
W kwestii fotowoltaiki coś się faktycznie dzieje. Dzięki funduszom europejskim spółka PGE Energia Odnawialna zapowiedziała w maju 2022 r. uruchomienie dwóch jednomegawatowych farm fotowoltaicznych PV Zawidów 1 i PV Zawidów 210. O pozostałe, niewątpliwie ambitne elementy wizji transformacji, jaką przedstawiła PGE, zapytaliśmy rzeczniczkę PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna Sandrę Apanasionek. Chcieliśmy wiedzieć, na jakim są etapie, ile konkretnie miejsc pracy powstanie dzięki projektom, czy wytypowano już dla nich lokalizacje, a także, czym jest „Wirtualna Elektrownia”, o której w Raporcie Zintegrowanym napisano tylko tyle, że będą w niej wykorzystane kompetencje IT. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że odpowiedź wprawiła nas w konsternację. Pani rzecznik oświadczyła, że nie jest w stanie odpowiedzieć na przesłane pytania, gdyż firma nie posiada wiedzy na wskazane tematy.
Wizja zatrudnienia byłych górników przy wiatrakach i fotowoltaice nie przekonuje Bogumiła Tyszkiewicza. - Pani redaktor, jadąc tutaj, musiała pani widzieć instalacje fotowoltaiczne przy drodze. Czy widziała pani przy nich jakiegoś pracownika? Ile osób może być potrzebnych do takiej pracy? - pyta. Faktycznie, z drogi ze Zgorzelca nie dało się nie zauważyć instalacji. Pracowników przy nich nie było.
Bogumił Tyszkiewicz byłby spokojniejszy, gdyby w Bogatyni pojawił się, już teraz, nowy inwestor. Pewną nadzieję dawała mu również zapowiedź utworzenia NABE - całkowicie państwowej Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego, do której mają zostać wydzielone m.in. wszystkie aktywa elektrowni węglowych. Raczej nie po to, by w ekspresowym tempie je zlikwidować, ale właśnie po to, by zapewnić spokojne zmiany. W ramach budowania NABE Skarb Państwa wykupiłby od PGE całą spółkę Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna. PGE najpewniej zajęłaby się rozwojem energetyki odnawialnej.
Ale powstanie NABE przesuwa się w czasie. We wrześniu 2023 r. polski Senat odrzucił ustawę, bez której agencji być nie może. Przed wyborami zaplanowanymi na październik nie zaplanowano już posiedzenia Sejmu [11]. A po wyborach nowy rząd stworzyła już zupełnie inna opcja polityczna niż ta, która zarzekała się, że będzie o Turów walczyć do upadłego.
[1] Z. Dobrzyński, Płynie struga węgla, s. 61.
[2] https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/setki-osob-dojezdzaja-do-pracy-w-turowie-musza-wiedziec-do-kiedy-beda-pracowac-w/41nnqyb
[3] Archiwum Państwowe we Wrocławiu, zespół nr (Centralny Urząd Planowania Biura Planowania Regionalnego we Wrocławiu), sygn. 92, k. 4-5.
[4] https://www.cire.pl/artykuly/serwis-informacyjny-cire-24/155647-raport-polska-powinna-odejsc-od-wegla-do-2030-roku
[5]https://oko.press/fundusz-sprawiedliwej-transformacji-turow-bogdanka
[6] https://www.cire.pl/artykuly/serwis-informacyjny-cire-24/156208-pge-giek-modernizacja-blokow-1-3-w-elektrowni-turow-na-koncowym-etapie-realizacji
[7]https://pkb24.pl/kopalnia-w-turowie-zakonczy-prace-w-2044-ale-pge-juz-teraz-sie-do-tego-przygotowuje/
[8]https://raportzintegrowany2021.gkpge.pl/esg-fundament-rozwoju/spoleczenstwo-s/sprawiedliwa-transformacja/
[9]Red H. Izydorczyk, Kopalnia..., s. 46; https://raportzintegrowany2021.gkpge.pl/esg-fundament-rozwoju/spoleczenstwo-s/sprawiedliwa-transformacja/
[10]https://www.bankier.pl/wiadomosc/PGE-wybuduje-dwie-farmy-fotowoltaiczne-w-poblizu-kompleksu-Turow-8339845.html
[11]https://swiatoze.pl/senat-zablokowal-powolanie-nabe-rzad-obnizy-ceny-pradu-rozporzadzeniem/
(ciąg dalszy nastąpi)
Ten reportaż powstał dzięki wsparciu JournalismFund. Journalismfund.eu w ramach swojej pomocy finansowej nie ingeruje w prace dziennikarzy, a gwarantuje im niezależność podczas pracy.